🐏 Sposób Na Życie Bez Pracy

Do kogo kierujemy ranking polis na życie? Ranking ubezpieczeń na życie jest skierowany do wszystkich zainteresowanych zakupem dobrej polisy na życie. Bez względu na to, czy szukasz ubezpieczenia ochronnego czy oszczędnościowego, możesz znaleźć tu informacje niezbędne do podjęcia decyzji o zakupie konkretnej oferty. Dzięki Wam i Waszemu zaangażowaniu – udało mi się zebrać w całość i stworzyć razem ogromną, kompleksową i niesamowicie inspirującą listę 120 sposobów na bardziej ekologiczne życie i ekologiczny dom. Korzystajcie! Zachęcam mocno do zapisania się do newslettera. W najbliższym newsletterze zawartość dzisiejszego posta zostanie zamieniona w poręczną listę 120 sposobów na bardziej ekologiczne życie – gotową do wygodnego zapisania lub wydrukowania! → chcę otrzymać listę do wydruku ← KUCHNIA Zapełnianie lodówki i zapasów na bieżąco. Używanie wody z mycia warzyw i owoców do podlewania roślin. Kran w kuchni ustawiony na wodę zimną. Jeśli potrzeba ciepłej, to ten początkowy strumień zimnej lejemy do konewki. Wielorazowe pudełka na żywność. Niemarnowanie jedzenia – z resztek można zrobić przeróżne zapiekanki, zupy kremy, pasty. Gotowanie na dwa dni plus ekstra porcja do zamrożenia. Używanie ściereczek kuchennych zamiast ręczników jednorazowych. Ładowanie zmywarki do pełna. Używanie trybu eco w zmywarce. Mycie naczyń w misce. Używanie reklamówek „sklepowych” jako worków na śmieci. Używanie woreczków strunowych do przechowywania mrożonek (wykorzystywane wielokrotnie). Eko sprzątanie, głównie za pomocą octu, szarego mydła i olejków eterycznych. Niewrzucanie do kanalizacji (zlew, WC) dodatkowych śmieci, używanie sitka w zlewie kuchennym. Własny kompostownik. Gotowanie z przykrywką, żeby nie tracić prądu i skrócić czas. Oznaczenie półki w lodówce, gdzie znajduje się żywność z pierwszeństwem zjedzenia. Własne przetwory. Rozcieńczanie wodą płynu do mycia naczyń. Używanie pojemników po lodach i słoików do przechowywania żywności suchej. Używanie szklanych butelek po sokach do gromadzenia wody do podlewania kwiatów. Czyszczenie ścierką z mikrofibry i wodą. Używanie ściereczki konopnej lub gąbki z ogórecznika morskiego zamiast gąbek do mycia naczyń. Pieczenie w piekarniku kilku dań na raz. Kran z wbudowanym filtrem. Picie wody z kranu. Mielenie suchych bułek na bułkę tartą. Parzenie liściastej herbaty w lnianym woreczku. Robienie domowego mleka, np. migdałowego. Używanie metalowych słomek lub mycie plastikowych. Niekupowanie zbędnych gadżetów do kuchni. Gotowanie dań jednogarnkowych. Używanie kubka termicznego i szklanej butelki. Lodówka ustawiona na 6 stopni – a nie np. na 2. Wykładanie szafek kuchennych i kosza na śmieci starymi gazetami. Mrożenie żywności, ale też mrożenie soku z cytryny i ziół w kostkach na lód. ŁAZIENKA Stosowanie kubeczka menstruacyjnego. Prysznic zamiast kąpieli. Zastąpienie chusteczek higienicznych tradycyjnymi. Zakręcanie kranu przy myciu zębów. Własnoręcznie robione kosmetyki. Używanie maszynki do golenia z tradycyjnym ostrzem. Kule piorące zamiast proszku do prania. Używanie pieluch wielorazowych. Przecinanie opakowań po kosmetykach, np. fluidach i wykorzystywanie wszystko do ostatniej „kropli”. Przerabianie starych ubrań na ścierki. Jeden kosmetyk do danej części ciała. Energo- i wodooszczędna pralka. Nieużywanie suszarki do prania. Używanie ciepłej wody po praniu ręcznym do mycia podłóg. Kryształ zamiast antyperspirantu. Kosmetyki w szklanych opakowaniach wielokrotnego użytku. Bambusowa szczoteczka i własnoręcznie robiona pasta do zębów. Szary papier toaletowy z recyklingu. Używanie właściwych ilości kosmetyków. Mycie włosów mąką, orzechami piorącymi lub glinką. Woda z octem i olej zamiast odżywek. Zostawianie otwartych drzwi w trakcie suszenia włosów lub brania prysznica – dogrzewa przedpokój. Wielorazowe myjki, wkładki laktacyjne i płatki kosmetyczne. ZAKUPY Odnoszenie wytłoczek po jajkach z powrotem do sklepu. Oddawanie do pralni wieszaków. Kupowanie żywności od lokalnych rolników. Torby na zakupy wielokrotnego użytku oraz koszyk wiklinowy. W przypadku większych zakupów, składany kosz z rączką trzymany w bagażniku samochodu. Zabieranie na zakupy własnych słoików, małych opakowań i wytłoczek. Dokładna lista zakupów. Zakupy „z drugiej ręki”, w tym książki, zabawki, ubrania, buty. Zamiast kupowania – używanie rzeczy przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Zakupy przez internet. Kupowanie lepszych jakościowo rzeczy, żeby wystarczyły na dłużej. Kupowanie produktów na wagę. Unikanie mięsa, zwłaszcza wołowiny. DOMOWE BIURO E-faktury. Skanowanie zamiast wydruków. Bilety w wersji elektronicznej. Ulotki i katalogi wyłącznie online. Czytanie gazet i czasopism w wersji elektronicznej. Dwustronne drukowanie. Zbędne kartki oddawane dzieciom do rysowania. Rezygnacja z projektów na papierze (np. w pracy grafika) na rzecz tabletu. Korzystanie z bibliotek i ebooków. Robienie okładek do książek ze starych kalendarzy. Recykling papieru do pakowania prezentów i ozdobnych torebek. Kawałki tekturek ze starych opakowań wykorzystywane jako zakładki do książek. Używanie szarego papieru do pakowania prezentów (ozdobionego rysunkami dzieci). Własnoręcznie robione prezenty. Koperty ze starych kartek. DOMOWE RÓŻNE / ELEKTRONIKA Energooszczędne świetlówki LED. Gaszenie zbędnego światła. Specjalnie zaprogramowane wtyczki, które odcinają dopływ prądu do sprzętów w nocy oraz w czasie, gdy jesteśmy w pracy. Spacery, rower, komunikacja miejska zamiast jazdy samochodem. Eco drive. Car pooling. Segregacja odpadów. Oddawanie lub wymiana zbędnych rzeczy zamiast wyrzucania. Utrzymanie optymalnej temperatury w domu: 20-21 stopni, a w nocy 19. Dodatkowy koc zamiast przegrzewania pomieszczenia. Palenie w piecu tylko w dozwolony sposób. Recykling drobnych przedmiotów (pudełka po butach do przechowywania, kubeczki plastikowe do trzymania dziecięcych kredek, oklejanie starych segregatorów, puszka jako doniczka itp.) Brak telewizora. Kupowanie energooszczędnych sprzętów. Nieużywanie trybu stand by. Brak dywanów. Używanie zmiotki zamiast odkurzacza. Własnoręcznie szycie ubrań, przerabianie i robótki ręczne. Ekologiczny żwirek dla kota. Wykorzystanie podartych rajstop do wycierania kurzu lub jako wypełnienie poduszek. Akumulatorki zamiast baterii. Oddawanie zużytych leków i elektroniki do specjalnych skupów. Przerabianie starych mebli. Niewietrzenie przy odkręconych kaloryferach. Używanie sterownika do pieca (włączanie tuż przed powrotem do domu). Prowadzenie własnego ogródka lub działki. Naturalne świece. Wizyta u lekarza z listą posiadanych już leków. Używanie zużytych skarpetek jako czyścików do butów. Nieprasowanie pościeli ani ręczników. Oddawanie starych koców i pościeli do schroniska dla zwierząt. INNE Eko-zachowania w przestrzeni publicznej – nieśmiecenie, gaszenie światła, zakręcanie wody w toaletach, nie branie „na zapas” papierowych ręczników. Sprzątanie po psie. Korzystanie ze schodów zamiast z windy. ROZWIĄZANIE KONKURSU Z BRITA Ja, zdeklarowany kawosz, na starość przerzucam się coraz częściej na herbatę. ;) Ktoś wspominał o swoim sposobie parzenia herbaty w lnianych torebkach, ja wybieram szklany dzbanek. Żadnych torebek! Na zdjęciu dzbanek filtrujący BRITA Marella Glamour srebrny pył. Wasze komentarze/wiadomości konkursowe wbiły mnie w fotel. :) I nawet nie chodzi tu o samą liczbę, ale TREŚĆ! Ogromna, niesamowita kopalnia inspiracji, której wyrazem jest dzisiejszy tekst. Jednocześnie, zawstydziliście mnie odrobinę. Z wielu opisanych rozwiązań korzystam skwapliwie na co dzień. Od teraz jednak, zamierzam poważnie zabrać się chociażby za temat własnoręcznie robionych, ekologicznych środków do czyszczenia. Oczywiście, już teraz korzystam z zalet octu czy kwasku cytrynowego, ale postanowiłam zintensyfikować swoje działania. Cieszę się również bardzo, że tak wiele osób deklaruje picie wody z kranu! Bezpośrednio lub filtrowanej. Mam nadzieję, że te wszystkie mity i stereotypy, o których dużo rozmawialiśmy w poprzednim tekście, wreszcie upadną raz na zawsze. Aha, ważna kwestia. Pytaliście, czy same wkłady filtrujące podlegają recyklingowi. BRITA oferuje możliwość recyklingu zużytych wkładów na 2 sposoby: można je odesłać do siedziby firmy i dwa razy do roku całość jest przekazywana do specjalistycznego zakładu w Niemczech lub można je oddać do Gminnych Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów. Wybranie 3 osób było niewiarygodnie trudne, ale daliśmy radę! Laureatki konkursu bardzo proszę o kontakt mailowy (blog[małpka] i podanie danych do wysyłki nagrody. GRATULUJĘ!!! Oto lista nagrodzonych osób: 1. Teresa Gertz – za wspaniałe sposoby na ekologiczne macierzyństwo: Na stronę zawędrowałam przypadkiem i wygląda na to, że postaram się czegoś nauczyć (ja, chomik). Staram się natomiast żyć w miarę pożytecznie dla środowiska. W artykule i komentarzach jest mnóstwo sposobów, z których sama korzystam, więc nie będę się powtarzać. Jestem młodą matką 7-miesięcznego bobasa, więc sądzę, że nie dałby mi tyle czasu na pisanie. ;) Chcę za to (bo widziałam, że w komentarzach brakuje) opisać, co ja, jako matka robię by być eko. :) 1. Pieluchy wielorazowe . To król królów. Nowoczesne pieluszki są śliczne i łatwo się je pierze. Mam zestaw, który wystarcza w 100% na zastąpienie pampersów. Zalety takich pieluch są ogromne. Nie zawierają chemii. Nie odparzają. Nie trzeba stosować kremów do pupki. Nie stosuje się do nich płynu do płukania, pierze w 1/2 dozy proszku (ja tak piorę) ale wiem, że kule piorące też można. I można je stosować przy kolejnych dzieciach, albo sprzedać. Ja większość moich pieluszek kupiłam używane. I nie ma TON śmieci, które rozkładają się setki lat! 2. Myjki wielorazowe. Pupkę młodego z grubszych spraw obmywam myjką wielorazową, do której wodę przechowuję w szklanej butelce (czyli żadnych chusteczek nawilżanych!). Myjki piorę razem z pieluszkami. 3. Wielorazowe wkładki laktacyjne. Na początku „drogi mlecznej” zamiast kupnych wkładek laktacyjnych kupiłam oczywiście wielorazowe, często we wzory, jakie mam na pieluszkach ;). Super się sprawdziły. :) 4. Kosmetyki dziecięce. I tutaj – tadaam, pieluszki wielorazowe sprawiły, że nic do pupy nie trzeba, a dzieci kąpię w zaparzonym siemieniu lnianym i w związku z tym nie potrzebujemy ŻADNYCH kosmetyków. Ząbków jeszcze nie ma, uprzedzając pytania, ale już myślę, co by mu zaproponować zamiast chemii :) 2. Agnieszka Trojanowska – za kompleksowe rady i praktyczne wskazówki odnośnie oszczędzania wody: Pani Kasiu, bardzo spodobał mi się Pani wpis o ekologii i – choć zwykle niezbyt przychylnie patrzę na wpisy we współpracy z firmami – ucieszył mnie wyjątkowo fakt współpracy z Britą. Już kilkanaście lat tamu korzystałam z ich dzbanka filtrującego, (wtedy chyba nie było jeszcze żadnych modeli do wyboru) i nawet udało mi się przekonać do tego moich współlokatorów z czasów studiów – hmm, chyba byliśmy awangardą, jeśli idzie o ówczesne krakowskie standardy studenckie, bo nasza Brita wzbudzała niezwykłe zainteresowanie wszystkich gości, a było ich niemało. ;) W tym roku do dzbanka dołączyła butelka filtrująca Brity i zdecydowanie podniosła jakość mojego życia, bo mogę ją „dotankować” w dowolnym kranie – w pracy, w sklepie, na imprezie, na stacji benzynowej w podróży itp. W domu nie mamy problemów z plastikowymi butelkami, mój mąż pije wodę prosto z kranu, ja jeszcze nie pokonałam swoich wewnętrznych oporów, więc ratuje mnie właśnie filtrowanie. Jest też kilka innych kwestii, które tak nam weszły w krew, że nawet nie myślałam o nich jako o proekologicznych i dopiero Pani wpis mi to uświadomił. :) Np. podczas mycia warzyw i owoców podstawiam garnek pod kran, dzięki czemu, zamiast wpuszczać lecącą wodę prosto w rury, zbieram ją i wykorzystuję do podlewania roślin. Nauczyłam się także mieć kran w kuchni zawsze ustawiony na wodę zimną, ponieważ zauważyłam, że najczęściej taka mi wystarcza – do nalania do garnka lub czajnika, do szybkiego opłukania łyżeczki czy kubka, krótkiego przepłukania rąk. Nie muszę koniecznie w takich sytuacjach puszczać wody ciepłej – wymagałoby to zresztą wlania najpierw kilku litrów zimnej prosto do odpływu, zanim ciepła zdążyłaby dopłynąć do kranu. Ani to efektywne, ani ekologiczne. A dzięki temu, że kran mam zawsze ustawiony na wodę zimną, otworzenie go na kilka sekund (np. szybko ochlapać ręce) nie powoduje od razu włączenia pieca, więc oszczędzam także gaz – to akurat pomysł z bloga Michała Szafrańskiego, który chętnie podchwyciłam :) Jeśli z kolei faktycznie potrzebuję ciepłej wody, to ten początkowy strumień zimnej zawsze ląduje w konewce, a potem w doniczkach – nie jest marnowany. :) Brzmi to może dość skomplikowanie, ale robię to już zupełnie bezwiednie, grunt to mieć na początku przekonanie, że to ma sens i wypracować w sobie ten nawyk. 3. Marzena – za pomysł z listą leków zabieraną do lekarza. Tak proste, a tak efektywne! 1. Wymieniam się ubraniami z mamą i siostrą, 2. Przerabiam i naprawiam ubrania dzieci. Mam dwóch chłopców 7 i 4l. Kupuję im tylko buty, bieliznę i odzież sportową. W tym roku pierwszy raz kupiłam kurtkę. Reszta szafy skompletowana po innych dzieciach (nigdy o nic nie prosiłam, sami dają :)) lub uszyta „upcyklingowo”. 3. Kosmetyki (również dla dzieci) robię sama z własnoręcznie zbieranych ziół. Zawsze mi się marzyło i podglądałam Herbiness w jej działaniach, aż przestałam marzyć i zaczęłam działać. Tak po prostu. 4. Rzuciłam palenie (i jestem z siebie dumna). 5. Staram się nie kupować leków. Chodzimy do lekarza z listą tego co mamy w domu. Ileż miejsca się zrobiło! Zawsze proszę lekarza o leki które mogą używać i dorośli i dzieci, żeby w razie czego mogli korzystać wszyscy członkowie rodziny. Słodkie syropy „wspomagające” leczenie u dzieci wyeliminowałam całkowicie. 6. Wybieram specjalistów zgodnych z moją filozofią bycia eko. Jeśli lekarz: taki który nie daje antybiotyku na wirusy czy zbędnych suplementów, elektryk do popsutego gniazdka: ok, jeśli umie go naprawić a nie wymienić w całości itp . 7. Piję kielecczankę :) prosto z kranu najlepsza. 8. W domu nie ma kupnych słodyczy i jakiejkolwiek żywności z konserwantami lub barwnikami. Żywność kupujemy na wagę lub w opakowaniach bardziej przyjaznych środowisku (np. mleko w worku zamiast kartonu czy butelki. 9. Do pracy dojeżdżam rowerem lub autobusem (kiedyś tylko samochodem). Mam taką zasadę, że proporcja roczna musi zgadzać się z 2:3 (rower:autobus). 10. Nie mam dywanów=rzadziej używam odkurzacza. Wszystkim Uczestnikom pięknie dziękuję za udział w konkursie, a nagrodzonym gratuluję raz jeszcze! Jeśli uznacie ten tekst za wartościowy, będzie mi ogromnie miło, gdy puścicie go w świat za pomocą poniższego przycisku. 26 komentarzy 34 komentarze 58 komentarzy 174 komentarzy najstarszy najnowszy oceniany Inline Feedbacks View all comments Część z pomysłów wydaje mi się bardzo radykalna, ale rozumiem, tak jak napisała pani Agnieszka, że po jakimś czasie niektóre rzeczy robi się bezwiednie :) A ten pomysł z listą leków podczas wizyty lekarskiej jest naprawdę super! :) zwłaszcza jeśli chodzi o typowe sezonowe choroby i choroby dzieci, zawsze coś zostanie w apteczce z poprzedniej choroby. Ja mam wielki plan na przyszły rok pozbywać się wszelkich papierów, które zalegają w szafach. Te przydatne będę digitalizować a pozostałe albo zużyję np. jako rozpałka do kominka albo zrecyklinguję. Reply to Sandra 5 lat temu Mnie zabily kubki menstruacyjne I… nie moge czytac dalej :( moze to I przydatne, ale dla mnie tak obrzydliwe, ze az mi slabo :( Reply to Kasia 5 lat temu Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Dzieki Kasiu, przeczytalam, ale jednak to nie dla mnie :) Reply to Kasia 5 lat temu Jasne, ja na razie też pozostaję przy ekologicznych tamponach :) Reply to Kasia 5 lat temu Jesli chodzi o kubki to pochwaly widze glownie w sieci, ale moja gin raczej odradza (nie jest dinozaurem :)). Co ma wyplynac niech wyplynie, paznokcie, delikatne tkanki, te sprawy. Pierwszy argument do mnie nie trafia (czasem nie wyplywa np gdy spimy), dwa pozostale to kwestia indywidualna. Ekologiczne na pewno sa. ;) Ekonomiczne mniej – zalezy kto ile zuzywa podpasek czy tamponow. Tampony bardziej uszkadzały mi delikatne tkanki niż moje paznokcie przy zakładaniu kubeczka ;) Zwłaszcza, że w sumie przy zakładaniu tamponu miałam więcej „gmerania” niż przy kubeczku. U mnie kubeczek jest zdecydowanie ekonomiczny :) Po pierwszym testowym cyklu przestałam używać jakichkolwiek innych środków – tamponów, podpasek czy wkładek, kubeczek daje mi wystarczające zabezpieczenie :) Niestety przy obfitych nieregularnych cyklach używałam ich dosyć sporo. Reply to Kasia 5 lat temu A co w tym obrzydliwego? Tak samo jak krew wyplywa na podpaske – tak samo do kubeczka. Bardziej niehigieniczne sa tampony Reply to Kasia 1 rok temu Używam kubeczków menstruacyjnych! POLECAM! może trochę obrzydliwe, ale za to środowisko jest ochraniane!! Dziewczyny, z tymi lekami jest taki problem, że mają krótki termin ważności po otwarciu. Pamiętam, że kiedyś moi Rodzice trzymali leki naprawdę długo, a teraz na wielu lekach umieszczona jest ta informacja o krótkim terminie ważności… Reply to Ala Sung 5 lat temu O tak, to prawda. O ile można przechowywać aż do terminu ważności podanego na opakowaniu to np. w przypadku syropów, kropli do oczu itp. liczy się czas po pierwszym otwarciu opakowania. Reply to Aleksandra G. 5 lat temu To prawda, ale jesień to taki czas, gdy np. dzieci bardzo często chorują. Wiele z moich koleżanek się żaliło, że za każdą wizytą u lekarza dostawały kolejne tabletki, syropki i maści. Wizyta z listą tego, co już mamy (nieprzeterminowanego, oczywiście) może pozwolić na duże oszczędności i zużycie posiadanych leków. Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Zgadzam się całkowicie. Dodam jeszcze, by zwracać uwagę na substancję czynną leku i jej stężenie, bo często lekarz przepisuje to samo ale pod inną nazwą handlową. Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu O tak! Ja mam w komórce liste tego co mam w apteczce z datami przydatności i jak jestem u lekarza to mu pokazuje – bo może cos z tego jest zamiennikiem tego, co mi chce przepisać. Nie dość, ze ekologiczne – to do tego ekonomiczne, a leki potrafią sporo kosztować… Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Szczerze, nie myślałam, że jest to tak niepopularne :) Bardzo dobrze, że więcej osób skorzysta z tego pomysłu. Szybko widać efekt takiego działania (więcej miejsca i pieniędzy), co może być mobilizacją do dalszych działań proekologicznych. Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Nie wiem, chyba po prostu trzeba trafić na mądrego lekarza, z czym w przypadku zwłaszcza pediatrów bywa różnie. Jeśli chodzi o naszego lekarza, w przypadku normalnych przeziębień, bez komplikacji, zazwyczaj za każdym razem dziecko dostaje te same leki i nie zdarza się, żeby pojemności były tak duże, by nie można było ich zużyć przez zazwyczaj tydzień zażywania. Owszem, jest problem ze sprayem do nosa na katar,bo stosuje się go krótko, a po otwarciu jest zazwyczaj ważny do 12 tygodni. Ale już np. spray na gardło można kupić raz a potem dopełniać z opakowania dużego, bo termin ważności jest długi, nawet w przypadku tych sprayów, których nie da się uzupełnić. I też naszemu pediatrze nie przyszłoby do głowy leczyć wirusów antybiotykiem. Poza tym leki (tabletki), które nie są na receptę można kupić w mniejszej ilości w aptekach, np. 1 listek zamiast całego opakowania. Nie wiem jak w przypadku leków na receptę, czy trzeba całe opakowanie czy też da się dzielić. Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu trzeba u dzieci wzmocnic odpornosc naturalnymi sposobami, a nie faszerowac je tabletkami! Reply to Ala Sung 5 lat temu Rozmawiałam o tym z kilkoma lekarzami (o terminie przydatności leków) i wszyscy zgodnie powiedzieli, że można używać leki po terminie ważności. Do trzech miesięcy po terminie działają jak należy, a jeśli są dłużej przeterminowane, to działają słabiej i trzeba wziąć ich więcej. Ale nie pytałam o wszystkie oczywiście. Może warto więc nie wyrzucać przeterminowanych leków od razu, tylko porozmawiać z lekarzem i zapytać, czy nadaje się on jeszcze do użycia czy już nie? Reply to Ala Sung 5 lat temu No i co robicie z tym, że wiele leków jest w zbyt dużych opakowaniach? Ja z bólem serca co najmniej połowę leków wyrzucam wykorzystanych do połowy, a już przeterminowanych – bo były na jakąś dolegliwość, którą miewamy raz na parę lat, a nie na przeziębienie. Na przyszłość mamy taki pomysł z siostrą, że jak już zbudujemy wymarzony bliźniak, to będziemy mieć wspólną apteczkę na dwie rodziny i problem się rozwiąże, ale na razie to nie mam pomysłu. Gdyby można było gdzieś oddać leki jeszcze dobre, a już napoczęte, których nie zużyjemy… Reply to Asia Piekarska 5 lat temu Moja mama pracuje w przychodni i tam nieoficjalnie czasem personel przyjmuje napoczęte (ale nie przeterminowane) opakowania i daje za darmo osobom starszym, biedniejszym – takim, które chodzą do tej przychodni regularnie i są znane personelowi medycznemu. Ale oczywiście oficjalnie nie wolno tak robić i leki należy utylizować za pośrednictwem apteki. Nie każda apteka przyjmuje leki, ale powinna być chociaż jedna wyznaczona do tego celu. Jestem w sumie za ekologią, ale mycie głowy mąką lub glinką mnie przygnębiło, naprawdę. :) I co zrobią te biedne dzieci, których rodzice pracują w zakładach z szamponami? Reply to Monika Rudnicka 5 lat temu To tak samo jak dzieci rodziców pracujących w fabrykach celulozy, drukarniach czy księgarniach jeśli mielibyśmy patrzeć na to w ten sposób. Albo w fabrykach leków, rozlewni wody butelkowanej czy przy produkcji opakowań jednorazowych. Wiadomo, że ekologiczne życie jest czyimś zyskiem a czyjąś stratą, jak wszystko. Reply to Marrus 5 lat temu No nie, w księgarniach jest miło! A i w drukarniach jest chyba lepiej dzisiaj niż jeszcze w latach siedemdziesiątych (o ile się nie mylę), kiedy to czcionki składało się nad jakąś okropnie straszną kadzią z ołowiem. Mnie się podoba ten kierunek – coraz bardziej świadoma i ekologiczna produkcja. Reply to Monika Rudnicka 5 lat temu Oczywiście, że w księgarniach jest miło! O coś innego mi chodziło, to była odpowiedź na powyższy post, że jak nie będziemy robić tego czy owego, to ktoś straci pracę (a przynajmniej ja tak to zrozumiałam). I tak samo rezygnując z książek papierowych przyczynimy się do upadków wielu małych księgarni. Właśnie taka mała księgarnia w małym mieście w mojej rodzinie upada a od wielu wielu lat utrzymywala całą rodzinę. I to miałam na myśli, że czyjaś korzyść (w tym przypadku ekologiczne czytanie) jest czyjąś stratą. Reply to Marrus 5 lat temu Bardzo do mnie przemawia ta logika. :) Reply to Monika Rudnicka 5 lat temu Będą szczęśliwe, że ich rodzice nie umrą na raka skóry od stałego kontaktu z parabenami czy SLS :) a ich rodzice, dzięki doświadczeniu, będą mogli znaleźć lepszą pracę, np. przy produkcji zdrowego mydła – jeśli będziemy wspierać rozwój tego co zdrowe, to to będzie się rozwijać i będzie generować nowe miejsca pracy. Reply to zocha 5 lat temu Raczej nie bardzo, bo przy produkcji zdrowego mydła pracują już pewnie producenci plastikowych rurek. ;) To w ogóle ekonomicznie bardzo ciekawe, na ile właśnie niezdrowe i nieminimalistyczne daje pracę takiemu ludzkiemu mrowiu. Reply to Monika Rudnicka 5 lat temu To prawda, dzięki nadmiernej konsumpcji wiele ludzi ma pracę. Z czegoś przecież trzeba się utrzymywać. Gospodarka kwitnie (powiedzmy…) ale zdrowie społeczeństwa i stan planety jest coraz gorszy. Reply to zocha 5 lat temu Przeraza mnie ta propaganda o raku skory/ piersi itd. Od parabenow i kosmetykow. Ludzie, jak nie macie pojecia o czym mowicie to nie piszcie takich glupot. A tak na marginesie, to parabeny sa np. W , Marchewce jako naturalny konserwant i z tego co mi wiadomo marchewka rakotworcza nie jest ;)) a poza tym to tez sa dosc czest stosowane w farmacjii np. Syropy na kaszel, wiec gdyby byly TAKIE ZLE to nie mialyby takiego zastosowania prawda ? No i jak kolezanka porowna absorbcje przez przewod pokarmowy z absorbcja przez skore ??? :))) gdyby tak wszystko sie absorbowalo to wszystkie leki bylyby w formie masci :))) o zdrowych mydlach to juz nawet nie wspominach :)))) pozdrawiam Reply to Danka 5 lat temu Też mnie przeraża ta propaganda. Skórę jako organ mamy właśnie po to, żeby się wszystko NIE absorbowało :-) Bez konserwantów należałoby kupować kosmetyki co miesiąc i trzymać je w lodówce, a szamponów bez sls jest od groma. Reply to Danka 5 lat temu I to też prawda. Ostatnio mocno zgłębiam temat i okazuje się, że nie każdy PEG w liście składników kremu mnie zabije. ;) Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Może tak. Ktoś może codzinnie zjadać tubkę kremu i do końca życia (bez względu na to jak długo będzie żyć) będzie się cieszyć dobrym zdrowiem. A ktoś inny nie. Pytanie brzmi, czy chcesz ryzykować, czy znajdziesz się w grupie pierwszej, czy drugiej? Lepiej zapobiegać czy leczyć? Lepiej zgłosić na policję zagrożenie (np. że sąsiedzi mają groźne psy puszczone luzem) czy dopiero po fakcie, kiedy coś złego się już wydarzy (kiedy pies zagryzie dziecko)? Lepiej dokładać sobie parabenów czy je ograniczyć w miarę możliwości? Ja sobie odpowiedziałam na te pytania :) no i każdy oczywiście sam niech zdecyduje i wybierze co się liczy w jego życiu i jakimi wartościami się kieruje, nic mi do tego. Reply to zocha 5 lat temu Może być też tak, że na pozór groźne psy sąsiadów okażą się maltańczykami. ;) Chodzi mi o to, że choć na co dzień używam kosmetyków naturalnych lub wręcz organicznych, to jednak, jeśli znajdę dobrze działający kosmetyk, który w składzie (generalnie dobrym) będzie miał np. PEG-40, uznawany za bardzo bezpieczny emulgator, to nie będę szaleć. Reply to Danka 5 lat temu To ja radzę Tobie trochę się więcej douczyć. Owszem parabeny są w marchewce, w oliwkach, w kurzu, a nawet w wodzie pitnej. Są one wytwarzane przez naturę, ponieważ mają działanie antypleśniowe. W małych ilościach nie są szkodliwe. Ale gdybyś tak jadła 2 kg marchewki codziennie, to już nie wiem. Jesz marchewkę codziennie albo oliwki? Ja nie. Ale codziennie myję włosy, biorę prysznic, używam kremu i dezedorantu. I wolę sobie nie dokładać, mimo że w kosmetykach parabeny stanowią zaledwie ok. 1% składu. A syropów na kaszel i podobnych w ogóle nie kupuję, bo tam ilość parabenów dochodzi nawet do 20% składu. Więc chodzi o to, żeby sobie nie dokładać, ponieważ nie są one usuwane przez organizm, ale gromadzą się w komórkach. Reply to zocha 5 lat temu Dziekuje ZOchoa za porade:) tytul doktora juz mam Wiec jeszcze profesura zostaje :) podeslij prosze te fascynujaca publikacje o gromadzeniu sie w komorkach :)) przepraszam ale wyglaszanie takich teorii bez zupelnego braku podstaw merytorycznych troche chyba jest nie na miejscu …. dzieki, Kasia za wsparcie o PEGach , nie zabija :) I nie uczula rowniez :) tak samo jak Parabeny ktore nie uczulaja a odkad zostaly ograniczone I zastapione „ulepszaczem” jest caly wysyp roznych allergii. Reply to Danka 5 lat temu No to pozostaje mi życzyć, aby te parabeny nigdy Ci bokiem nie wyszły :) Zaintrygowały mnie te lniane woreczki do parzenia herbaty…. A jak z wydajnością rozcieńczanego płynu do naczyń? Przyznam, że krytykowałam ten pomysł w wykonaniu mojej Potencjalnej :/ Reply to Namysłowska 3 5 lat temu Herbatę można też parzyć w wielorazowym zaparzaczu z metalu. Może i sam w sobie ekologiczny nie jest, ale na pewno jest trwalszy niż lniany woreczek. ,,Skanowanie zamiast wydruków.” Nie zrozumiałam. Skanowanie: mam kartkę, robię z niej plik. Wydruk: mam plik, robię z niego kartkę z tekstem. Jak zastąpić jedno drugim, skoro cel jest inny? Za to, wydaje mi się sensowne zastąpienie kserowania skanowaniem – wtedy mam kopię, ale nie marnuję na nią papieru. Reply to Sławomira | Idąc przez las 5 lat temu Myślę, że faktycznie chodziło o zastąpienie kserowania skanowaniem :). Brawo za czujne oko! Dlaczego nie jeść wołowiny? co do prasowania recznikow i pościel..-świetne Hodowla bydła mięsnego jest uznawana za najbardziej zagrażającą środowisku naturalnemu. Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Ale z drugiej strony krowy hodowane na mięso mają stosunkowo najlepsze życie ze wszystkich zwierząt hodowlanych. Świnie, krowy mleczne i drób są hodowane w niezbyt humanitarny sposób. Chyba, że jadamy wyłącznie ekologiczny drób i nabiał od krów wypasanych na pastwiskach, a nie stojących całe życie z oborze bez możliwości poruszania się i jedzących paszę. Reply to disqus_TEDIsvII1h 5 lat temu Hodowla krów wyzwala niestety olbrzymie ilości metanu, dlatego jest to jedno z najmniej ekologicznych mięs na świecie. Jeśli już trzeba jeść mięso, to można się ograniczyć (jeśli chodzi konkretnie o wołowinę) albo przerzucić na np. kurczaka. Oczywiście to nie to samo, ale jednak w Polsce wołowina nie jest aż tak popularna jak np. w Stanach. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Kurczak z jego zawartością antybiotyku z paszy oraz niehumanitarną produkcją (bo hodowlą tego nazwać nie można) – raczej podziękuję i wolę już wołowinę. Generalnie co do żywności to chodzi o to by spożywać wszystko w umiarkowanych ilościach, bo to nadmierny popyt generuje miliony odpadów, spalin z transportu, zanieczyszczeń z produkcji… Reply to Marcjanna 5 lat temu tylko zaznaczę, że antybiotyków w paszy nie wolno stosować od 11 lat. No i jest hodowla ekstensywna i intensywna, wystarczy kupować mięso z tej pierwszej Słyszałam, że nieuprasowane ręczniki wchłaniają do 1/3 wody więcej z powodu większej powierzchni niewygładzonych włókien. Reply to Marrus 5 lat temu Kto dziś ma czas na prasowanie ręczników? :) Produkcja wołowiny pochłania masę energii i powoduje zanieczyszczenie środowiska. Nie mówiąc już o aspekcie humanitarnym w odniesieniu do naszych braci – innych ssaków. Gdyby ludzie nie obżerali się takimi ilościami mięsa (dla nie-wegetarian 1-2 razy w tygodniu wystarczy, by doskonale funkcjonować), zredukowalibyśmy ogrom cierpienia będącego udziałem zwierząt oraz zmniejszylibyśmy wycinkę lasów pod pastwiska, zużycie prądu i zanieczyszczenie wód. Ludzie byliby zdrowsi – większość produkowanego obecnie mięsa to faszerowane antybiotykami i chemikaliami ścierwo. Jestem pod wrażeniem ilości rad, jakie udało Ci się zebrać. Chociaż niektóre uważam za bezsensowne i mało ekologiczne – np. sterownik do pieca. Zdecydowanie bardziej energooszczędne jest utrzymywanie stałej temperatury, niż wychładzanie mieszkania i grzanie go od nowa – wiem, bo testowaliśmy to w domu. Niektóre są też mocno radykalne i zakrawają o absurd ;-) Ale zdecydowana większość jest warta przemyślenia i być może również wprowadzenia w życie. Reply to Izabela K. 5 lat temu Fachowcy mówią, że opłaca się przy różnicy nie większej niż 3 stopnie. Ja mam tryb nocy na 19, a dzienny na 22. Reply to Izabela K. 5 lat temu chyba zależy jak ustawisz temperaturę. faktycznie wielkie skoki nie mają sensu, ale tak samo utrzymywanie temperatury 22 stopnie cały dzień podczas gdy wszyscy w pracy. ja mam rano i wieczorem jak jestem w domu 19 stopni, a przez resztę dnia jest 17 a w nocy 18. Reply to Agatha 5 lat temu 22 w domu to zdecydowanie za cieplo ;) Mysle, ze wiele ludzi przegrzewa swoje mieszkania, ja mam okolo 19 w nocy 17 i spi sie bardzo dobrze, nie chorujemy ;) Ależ mi się ta lista podoba! I właśnie próbuję sobie wyobrazić reakcje na kilka punktów, np. ocet i olej zamiast odżywki do włosów, o ich umyciu mąką nie wspomnę. Podobnie, jak o wielorazowych wkładkach i pieluszkach. Ja to wszystko znam, przerabiałam, a niektóre nadal przerabiam (wielopieluszki i wełniane wkładki laktacyjne są obecnie u mnie na topie), ale wiem, jak ich używanie może być „kontrowersyjne” :-) Czekam na newsletter z podręczną listą! Super robota! :) Reply to Olga Pietraszewska 5 lat temu Oleje są dość popularne (przynajmniej wśród moich znajomych) i świetnie działają na włosy! ;) Octu nie próbowałam, ale teraz o tym poczytam. Większość rozwiązań jest oczywista (i stosowana), ale kilka podpunktów faktycznie mnie przeraziło. Lubię przykład z prysznicem zamiast wanny. Otóż najbardziej ekologiczną formą kąpieli jest… brak kąpieli. Bądźmy szczerzy – w większości moglibyśmy się rzadziej myć. Poza tym jak mi zakręcają wodę z powodu jakiejś awarii itp. (ostatnio regularnie ze względu na modernizacje…) to jestem w stanie umyć się cała (z długimi włosami) w jakichś 5 litrach wody zamiast w 40, które zużywane są podczas prysznica. Jakoś jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś regularnie praktykował, któreś z powyższych rozwiązań. Nie dajmy się zwariować ;) Jeśli zachęcamy do korzystania z komunikacji miejskiej to błagam, nie zachęcamy jednocześnie do rzadszego się mycia. Reply to slythia 5 lat temu Było to zasadniczo, dość fatalne w skutkach. ;)) Reply to slythia 5 lat temu U wielu osób nie tylko za rzadkie kąpiele powodują dyskomfort u współpasażerów, ale też noszenie za długo tych samych ciuchów bez prania ;) Myślę, że prysznic co drugi dzień (oprócz upałów rzecz jasna) nie wprowadzi katastrofy zapachowej ;) Chyba, że ktoś potrzebuje, bo mocno poci się na całym ciele -wtedy jasna sprawa co powinien robić. Sporo fajnych rad, czesc z nich oczywiscie zalezy od warunkow w jakich mieszkamy. Sama planuje zakup koszyka na zakupy i paru siateczek takich jak w byly w prlu na warzywa. :) Mam jedna, podobno jest moja rowiesniczka. Po praniu wyglada idealnie, latwo naprawic ewentualne uszkodzenia zwykla nitka. Kilka pomysłów spodobało mi się, niektóre stosuje od dawna. Ale kilka wykreśliłabym z tej listy. Jakiś czas temu kupiłam super-ekologiczną pralkę, tzn. energo- i wodooszczędną, całkiem przyzwoitej marki, no i przemyślenia mam takie, że bez wody to się raczej nie da dobrze wyprać. Pranie w proszku w ogóle odpada, bo z minimalną ilością wody pralka nie daje rady go wypłukać. Teoretycznie pralka ma dużą pojemność, ale jak się wczytać w instrukcję, to się okazuje, że do większosci programów przewidziano wsad o wadze 1-3 kg. W rezultacie żeby dobrze wyprać wkładam tylko po kilka sztuk, włączam najdłuzsze cykle i czasem dodatkowe płukanie. Strasznie to jest nieekonomiczne. Nigdy więcej takich ekologicznych pralek! Co do kul piorących, to próbowałam i owszem są ekologiczne, ale ubrania po kolejnych praniach wyglądają na coraz mniej doprane i generalnie mechacą się i upodabniają do szmaty. Sterownik pieca – z moich obserwacji wynika, że bardziej ekonomiczne jest utrzymywanie stabilnej (umiarkowanej) temperatury, niż zmienianie ekstremalnie dwa-trzy razy na dobę. No, chyba że się wyjeżdża na parę dni. Mycie włosów mąką? No dajcie spokój, to już lekka paranoja… A orzechami piorącymi? – może ekologicznie, ale dla włosów koszmarnie. Nie dajmy się zwariować! Reply to Gosia 5 lat temu Gosia, nie bardzo rozumiem, co masz na myśli odnośnie pralki… Przecież to logiczne, że pralka nie będzie działać bez wody… Jeśli możesz włożyć tylko kilka sztuk do dużej pralki, żeby je dobrze doprać to zdecydowanie coś jest nie tak z tą pralką. A orzechy piorące są używane chyba właśnie do prania, nie do włosów… Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Własnie o tym pisze Gosia – że coś jest nie tak z eko-pralkami. Zużywają mniej wody, bo ledwo zraszają ubrania, zamiast je zamoczyć i porządnie wyprać, w efekcie trzeba prać dwa razy albo dodatkowo płukać i oszczędność jest żadna. Dlatego równiez nie jestem fanką wodooszczędnych pralek. Reply to Izabela K. 5 lat temu Hmm, to faktycznie niefajnie, skórka za wyprawkę… Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu Potwierdzam opisy programów – kupiłam pralkę całkiem niedawno i dopiero po zakupie mogłam się wczytać w szczegóły dot. programów. Niby wsad 7kg a pranie delikatne tylko 1,5kg, wełna 1kg, syntetyki 3kg, kolory na 4kg. Tylko bawełna jest na te 7kg. Zdziwiłam się, myślałam że źle zrozumiałam instrukcję, a tu niestety to prawda. Reply to Gosia 5 lat temu Zgadza się. Pranie bez proszku to nie pranie. Żadne orzechy piorące czy inne kule nie dopiorą odzieży, zwłaszcza dziecięcej. A pranie z użyciem proszku wymaga też sporej ilości wody. Inna sprawa, że ekologiczny proszek można sobie zrobić samemu: 1 część sody + 1 część boraksu + 1 część płatków mydlanych. Takie proszek dobrze dopiera, na trudniejsze plamy można użyć dodatkowo odplamiacza, ale to przy zwykłym proszku też nieraz jest konieczne. Tanio, ekologicznie, zdrowo dla skóry i dobrze dla pralki. Zamiast płynów do płukania można stosować ocet + olejki eteryczne (np. herbaciany lub lawendowy). Reply to disqus_TEDIsvII1h 5 lat temu Można, ale po co, skoro można kupić w pełni ekologiczny proszek do prania, spełniający unijne normy OECD 301F, który dobrze dopierze i nie zrujnuje portfela? ;) Ja używam proszku Clever Free. Nie ma fosforanów, nie ma zeolitów, szybko się rozkłada (to dla mnie była jedna z najważniejszych cech ze względu na przydomową oczyszczalnię ścieków), pudełko i nawet miarkę ma z makulatury. Rozumiem ludzi, którzy mają czas na robienie swoich proszków, że im się chce, ale w moim przypadku, gdzie prowadze własny biznes 24 h na dobę, to naprawdę obarczanie się dodatkowymi obowiązkami się nie sprawdzi. :) mycie włosów glinką, tradycyjne szmaciane chusteczki, kubek menstruacyjny – nigdy! do włosów można spokojnie kupić fajny ekologiczny szampon. szmaciane chustki może są dla ludzi którzy nie miewają katarów. ja przy swoim całorocznym siennym raczej podziękuję za noszenie osmarkanej szmaty w kieszeni. żadnych kubków też nie chciałabym sobie nigdzie wtykać, zostanę przy eko podpaskach. wszystko inne jest super pomysłem! nie wiem tylko czy bambusowa szczoteczka to taki super eko pomysł ponieważ trzeba ją dość często wymieniać. ja mam elektryczną jedną i tą samą już wiele lat, raz na kilka miesięcy wymieniam tylko główki. acha, i szczoteczka jest jedna na dwie osoby – tylko główki mamy osobne. Reply to Agatha 5 lat temu O wlaśnie, my też mamy elektryczną szczoteczkę, jedną na dwie osoby. Podejrzewam, że jak w domu jest więcej osób, to też pokojnie można używać tej jednej. Poza tym bambusowa szczoteczka wymaga jednak wycięcia bambusa aby ją stworzyć… Kubeczek menstruacyjny i chusteczki materiałowe i mnie nie przekonują. Jak jestem w domu, to jeszcze taki kubeczek jest ok, ale jak idę do pracy, gdzie w łazience nie mam normalnej umywalki, a mały zlewik z zimną wodą, nie wyobrażam sobie mycia tego kubeczka. Poza tym czym mam zabezpieczyć bieliznę na czas mycia tego kubeczka? Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Bambus jest chyba najszybciej rosnącą rośliną na świecie, więc raczej lepiej wyciąć uprawiany bambus i zasadzić nowy, zamiast produkować szczoteczki z plastiku… taka z bambusa jest w 100% biodegradowalna :) Reply to Millie Kronenberger 5 lat temu Może i tak. Chodziło mi jedynie o to, że można używać innych szczoteczek również ograniczając zanieczyszczenie środowiska. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Racja, taka wymienna główka jest trochę mniejsza niż zwykła szczoteczka :) Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Jak wyjmujesz i opróżniasz kubeczek w trakcie miesiączki to przecież wystarczy wypłukać go pod bieżącą wodą i -przepraszam za dosłownośc ale inaczej się nie da- wsadzasz z powrotem. No OK, ale w pracy nie mam umywalki przy samej muszli. Muszę wstać, podejść do zlewu, umyć kubeczek po czym go założyć. Co, jeśli akurat w momencie jak będę stałą przy zlewie krew postanowi wypłynąć na zewnątrz brudząc bieliznę czy inne części garderoby? Zwłaszcza, że każda z nas ma inną obfitość krwawienia, są dziewczyny z których, za przeproszeniem, leci „ciurkiem”. Wtedy wstanie z toalety aby umyć kubeczek jest praktycznie niemożliwe. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Ja zwykle nawet jak używam tampony to awaryjnie również stosuje wkładki higieniczne ( co też generuje tony śmieci…). Wydaje mi się że nawet kawałek papieru toaletowego załatwiłby sprawę- przynajmniej na ten moment. Ale to i tak jeśli masz w jednym pomieszczeniu i toaletę i umywalkę, w innym przypadku i toalet 'na mieście’ gdzie bywa różnie przyznaje że byłoby to trudne czy wręcz niemożliwe. Ale nawet używając kubeczka w domu czy innych 'pewnych’ miejscach a uzupełniająco tamponów czy podpasek wyszłoby bardziej eko. Ja na początku tez podchodziłam do tego tematu jak pies do jeża i wydawało mi się ze to już jakiś szczyt wariactwa ekologicznego, ale im dłużej i więcej czytam 'recenzji’ tego produktu tym bardziej się z tym oswajam i wydaje mi się że to dobre wyjście ( akurat dla mnie wygodniejsze ). Tak samo miałam z orzechami piorącymi które teraz sama stosuję z powodzeniem, a np. o nowoczesnych pieluchach ekologicznych w ogóle nie słyszałam i byłam pewna ze jedyne ekologiczne wyjście to tetra którą moja mam wspomina jako koszmar. Myślę że warto próbować wprowadzać takie rozwiązania, część z nami zostanie, inne nie, ale warto dać im szansę. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu pisałam wyżej – możesz mieć małą butelkę wody przy sobie, żeby opłukać kubeczek. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Pamiętaj, że kubeczek możesz opróżniać dużo rzadziej niż wymieniasz tampony, nawet przy obfitych miesiączkach :) W większość dni wystarczy opróżnić raz na 12 godzin. Poza tym ja przy kubeczku zauważyłam, że takie „lecenie” po wyjęciu kubeczka zdarza mi się dużo rzadziej niż przy tamponach – niemal jedynie, gdy wstanę z pozycji leżącej i pójdę prosto do łazienki – w przypadku korzystania z tamponu wszystkie gęste „farfocle” nie wsiąkają w tampon tylko zostają nad nim, w przypadku korzystania z kubeczka wpadają do kubeczka i w związku z tym nie próbują nagle uciekać po jego wyjęciu :) Ja osobiście w pracy płuczę kubeczek nad muszlą wodą z butelki, tak jak napisała niżej @disqus_d52HD2LF8M:disqus :) Ale zdarzyło mi się że wyszłam na miasto i zapomniałam butelki – doraźnie wystarczy wytrzeć kubeczek papierem lub chusteczką :) Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Mam w torebce małą buteleczkę z wodą, którą obmywam kubeczek jak jestem na mieście. Dla mnie to cudo, i mam nie z powodów ekologicznych. Super pomysły :-) Ale przyznam, że nie wszystkie rozumiem… 1. Jeden kosmetyk do danej części ciała?? 2. Brak dywanów – tu zapewne chodzi o odkurzanie, ale przecież dywany pozwalają doizolować i tym samym mniej ogrzewać 3. Unikanie wołowiny – z czego to wynika? Super pomysły :-) Ale przyznam, że nie wszystkie rozumiem… 1. Jeden kosmetyk do danej części ciała?? To znaczy? 2. Brak dywanów – tu zapewne chodzi o odkurzanie, ale przecież dywany pozwalają doizolować i tym samym mniej ogrzewać Reply to Julia Lu 5 lat temu Doizolowanie wystąpi jedynie, gdy dywan będzie pokrywał 90-100% powierzchni podłogi. W moim przypadku były to małe dywany, więc o dodatkowej izolacji nie mogło być mowy. Reply to Julia Lu 5 lat temu podłogę bez dywanów chyba też się odkurza? Ja odkurzam, zamieść to mogę rozsypany cukier, a nie kurz z całego tygodnia. Niektóre sposoby fajne, kolejne przerażające, innych nie rozumiem. Tak skrajne podejście do ekologii może niektórych wręcz zniechęcić. Jeden kosmetyk do danej części ciala? Przecież to nierealne. Może niektórzy sobie radzą z samym olejem kokosowym do twarzy, jednak innych będzie on zapychać i jedynie generować kolejne problemy z cerą. Z tego samego powodu uważałabym z ręcznie robionymi kosmetykami – oszędzę raz a potem miesiącami będę doprowadząć się do ładu. Wanna vs prysznic – wszystko zależy od długości kąpieli. Kubeczek menstruacyjny – nigdy. Od siebie dodam, że tampony (oraz zapewne kubeczki) mogą u niektórych kobiet zwiększać bóle brzucha. Zapełnianie lodówki i zapasów na bieżąco – niekoniecznie. Z jednej strony częstsze zakupy generują mniej wyrzucanej żywności, z drugiej zaś – małe, przydomowe sklepiki często mają kosmiczne ceny i regularne zaopatrywanie się tam skutecznie dobije portfel. Przy odpowiednim planowaniu można robić duże zakupy rzadko bez strat. Mycie włosów mąką, orzechami piorącymi lub glinką – przepraszam za szczerość, lecz to chyba żart. Stosuję glinki jako maseczki i miewam drobne problemy ze zmyciem tego ze skóry twarzy. Nie wyobrażam sobie ile litrów wody musiałabym zużyć by wypłukać to z włosów. Analogicznie z mąką – nawet fascynatki tego sposobu mycia głowy zaznaczają, że to jest raczej sposób do krótkich włosów. Jestem też ciekawa, jak wygląda kondycja włosów i skóry głowy po dłuższym czasie takich eksperymentów. Utrzymanie optymalnej temperatury w domu: 20-21 stopni, a w nocy 19 – nigdy w życiu. Idealny sposób, by zagwarantować sobie regularne wizyty w aptekach oraz u lekarzy. Jestem skrajnym zmarźluchem, nawet w wysokiej temperaturze stopy mi marzną. Nie po to mam dom, by siedzieć w nim w kilku parach skarpetek, pod klkoma kocykami i z wiecznie ciepłym termoforem. Robienie okładek do książek ze starych kalendarzy – po co okładki, po co kupowanie kalendarzy? Apka w telefonie w zupełności wystarczy, zaś książki, gdy odpowiednio o nie dbamy (nawet bez okładek) potrafią długo żyć. Z trybem stand by też jest wiele dyskusji. Od siebie mogę dodać „prasowanie ubrań tylko wówczas, gdy jest to absolutnie konieczne” czyli według mnie – jedynie niektórych koszul. Chociaż nie wiem, na ile to oszczędność a na ile lenistwo. Reply to slythia 5 lat temu Ja też w ogóle nie prasuję, tylko koszule, resztę rozwieszam tak, aby się wyprostowała w trakcie suszenia. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Robię tak samo ;) Reply to slythia 5 lat temu Przecież to nie są żadne wytyczne, tylko pomysły. Ja stosuję np. zasypkę dla dzieci zamiast suchego szamponu- a mam długie, gęste i ciemne włosy. Z orzechów piorących robi się domowy szampon – działanie może odpowiadać albo nie, ale to dotyczy tez tych drogeryjnych, nie wiem skąd to nastawianie i skąd pomysł ze to żart? Kubeczek menstruacyjny – skąd te pomysły że może zwiększać bóle brzucha? Dlaczego miałby je powodować? Temperatura w domu- jeśli 20-21 to dla Ciebie za zimno i marzną Ci stopy tzn że masz problemy z krążeniem. Wyższa utrzymywana za pomocą grzejników jest zwyczajnie niezdrowa, rozumiem że niektórzy wola jak jest im gorąco,ale nie tędy droga. Ja mam 18 w sypialni ( chłodno) i jakies 20 w dużym pokoju i 23 w łazience i nie choruję. I jeszcze jedno- niektórzy nie mają smartfonów. Przy 25 marzną mi stopy. Wiem, że mam problemy z krążeniem i nic z tym na chwilę obecną nie zrobię. Tampony potrafią u niektórych osób zwiększyć bóle brzucha, wielokrotnie spotykałam się z takimi opiniami. Sądzę więc, że z kubeczkami będzie podobnie. Żart ponieważ glinkę ciężko usunąć z twarzy. Z włosów samą wodą nigdy bym tego nie spłukała. Reply to slythia 5 lat temu Kubeczek u mnie wyeliminował bardzo dużą część bólów brzucha, właśnie dzięki temu, że nie jest tamponem. Tampon wysusza pochwę – wchłania nie tylko spływającą grawitacyjnie krew, ale także każdą wilgoć, przez co może powodować przesuszenie pochwy, zwiększać ryzyko uszkodzeń nabłonka pochwy i sprzyjać infekcjom. Dodatkowo tampony mogą uczulać. Wiele tamponów jest produkowanych z nawożonej chemicznie bawełny. Ponieważ tamponu nie da się uprać przed użyciem, to chemia z upraw pozostaje w takim produkcie, może wywoływać podrażnienia, a te skutkować bólami brzucha. Jeśli masz jakieś inne obawy, co do użytkowania kubeczka, pisz śmiało, chętnie je potwierdzę albo rozwieję :) Nie o wysuszanie czy infekcje chodzi a o zwiększanie intensywności skurczy. Kubeczek to jest coś, czemu mówię wyraźne nie. Sama kwestia higieny z tym mnie przeraża – w domu jeszcze ok, lecz co w publicznej toalecie? Wycieranie kubeczka papierem toaletowym nie jest dla mnie rozwiązaniem. Reply to slythia 5 lat temu Jeśli mówisz nie, bo jesteś uprzedzona i żadne argumenty Cię nie przekonają, to daj znać – nie będę zarywać nocy na darmo ;) Jeśli zaś masz wiele obaw, których nie miałaś z kim skonsultować – chętnie pomogę :) Czemu według Ciebie tampon zwiększa intensywność skurczy? U mnie faktycznie zdarzały się takie sytuacje, ale tylko przy niektórych tamponach, co sugeruje, że nie zależy to od obecności jakiegokolwiek obiektu w pochwie, a szczególnych właściwości tego obiektu – jak na przykład materiału, z którego został wykonany. Kubeczek możesz opróżniać nawet co 12 godzin – zwykle przez ten czas można wrócić do domu. Jeśli nawet nie uda się wrócić do domu, to w wielu miejscach można znaleźć toalety z umywalkami w kabinie – np. toalety dla niepełnosprawnych w centrach handlowych. Wtedy można kubeczek opróżnić, umyć pod bieżącą wodą i zaaplikować ponownie. W pracy nie mam dostępu do takiej toalety – do kabiny zabieram butelkę z wodą i płuczę kubeczek nad muszlą :) Oczywiście myję ręce przed i po tym zabiegu ;) Raczej się nie przekonam, lecz bardzo lubię zdobywać wiedzę na różne tematy. Wszystkie tampony, jakie do tej pory wypróbowałam, dość znacznie zwiększały bolesność (lub / i intensywność) skurczy. Podobne zjawisko ma miejsce po współżyciu, więc podejrzewam, że chodzi o jakikolwiek obiekt w pochwie, nie materiał. Nie mam ochoty niepotrzebnie faszerować się lekami przeciwbólowymi, więc zrezygnowałam. Szkoda zdrowia. Gdy jeszcze próbowałam korzystać z tamponów zawsze bałam się, że zaraz mi przecieknie, nie byłam w stanie oszacować ilości krwi (po dziś dzień tego nie potrafię, zawsze jest inaczej), stąd strach (który czasem uzasadniony, czasem nie). Jestem pewna, że w przypadku kubeczka byłoby identycznie. Reply to slythia 5 lat temu Przepraszam, ale muszę zadać to pytanie – konsultowałaś to z lekarzem? U mnie podobne problemy przeszły po doleczeniu infekcji (która wyszła do końca dopiero po posiewie wykonanym, kiedy skarżyłam się na ból, którego przyczyny nie było widać w pozostałych badaniach). Jeśli masz nieregularne miesiączki, to tampony mogą dawać takie skutki z jeszcze jednego powodu – boisz się, że tampon przecieknie, przez co stosujesz za duży tampon w stosunku do krwawienia. W skutek tego pochwa jest przesuszona. U mnie zdarzało się to regularnie w ostatnich dniach cyklu – nie wiedziałam, czy krwawienie będzie słabe czy mocne, brałam normalny tampon, który okazywał się być zbyt chłonny i męczyłam się z bólami brzucha. Przy kubeczku nie mam takich problemów z szacowaniem. Kubeczek praktycznie nie wysusza, nawet jeśli aplikuję go przed miesiączką i zaglądam do niego często, żeby sprawdzić, czy krwawienie już się rozpoczęło. Podczas miesiączki mogę go opróżniać co kilka godzin nawet przy intensywnym krwawieniu, przecieknięcie zdarzyło mi się chyba łącznie dwa razy – raz na samym początku stosowania, gdy jeszcze nie wyrobiłam odpowiedniej techniki zakładania i kiedyś po długiej nocy. Z kubeczkiem nie ma problemu, że wyjmiesz go za wcześnie, jak z tamponem, który może być za suchy do wyjęcia. Nie mówię, że u Ciebie sytuacja byłaby identyczna i kubeczek to lek na całe zło. Jednak wiele obaw, które automatycznie przenosisz na kubeczek, bo występują w tamponach, po prostu nie występuje ze względu na zupełnie inną specyfikę kubeczka :) Masz rację – skreśliłam kubeczki głównie dlatego, że lata temu skreśliłam tampony. W moim przypadku kompletnie się nie sprawdzały. Testowałam najmniejsze istniejące, mimo, że nigdy nie przeciekły to zawsze strach był. Kompletnie irracjonalny, lecz irytujący (istnieje także przy podpaskach, lecz je łatwiej sprawdzić). Plus ten zwiększony ból brzucha (zwiększał go również wysyłek fizyczny czy nacisk w tym miejscu, chociażby guma od spodni). Nie podejrzewam infekcji – ma to miejsce tylko podczas dwóch najgorszych dni miesiączki, lecz zapytać lekarza zawsze warto. Nigdy o tym wcześniej nie pomyślałam :). Mam jeszcze jedno pytanie – jak kubeczek radzi sobie z mniej „konwencjonalnymi” (jeśli można w ten sposób to ująć) ruchami? Sporty, naprzemienne leżenie / wstawanie, siedzenie w dziwnych pozycjach i tak dalej? Istnieje szansa, że w niektórych sytuacjach się przesunie? Reply to slythia 5 lat temu Z metod na skurcze – u mnie pomogła także zmiana ubrań :) Porzuciłam spodnie na rzecz sukienek/spódnic + rajstopy z nieuciskającym pasem. Faktycznie założenie leginsów z mocną gumą nasilało u mnie objawy bólowe. Kubeczek trochę się przesuwa w ciągu dnia – głównie w osi pionowej – może trochę się podsunąć do góry, do szerszej części pochwy, ale jeśli jest dobrze dobrany (kubeczki mają różne rozmiary), to nie powinien się rozszczelnić. Zachowałabym szczególną uwagę po długim leżeniu, szczególnie na plecach – wtedy czasem kubeczek układa się inaczej i coś może przeciec, ale przez ostatnie pół roku zdarzyło mi się coś takiego raz :) Nie uprawiam szczególnych sportów, podczas dni intensywnego krwawienia staram się też specjalnie nie forsować, bo i tak jestem wystarczająco osłabiona, ale ani przy dreptaniu, ani przy podbieganiu do autobusu, a także całodziennym wierceniu się w łóżku kubeczek jeszcze mnie nie zawiódł i mam nadzieję, że tak już zostanie :) Reply to slythia 5 lat temu Trzeba wybierać mądrze, myślę, że każdy znajdzie swoje eko-pomysły do wprowadzenia do swojego życia nie rezygnując z komfortu. U każdego granica jest inna, to co dla mnie czy Ciebie jest radykalne, dla kogoś jest normalne ;) Zamiast kubeczków menstruacyjnych są do kupienia wielorazowe podpaski. Przyznam, że kiedy pierwszy raz zobaczyłam coś takiego w sklepie internetowym, to prawie oplułam monitor ze śmiechu. Ale jak przemyślałam sprawę, to faktycznie kobieta w ciągu całego swojego życia naprodukuje sporo śmieci (podpaski, tampony, wkładki) + pieluchy dla dziecka. O ile jestem w stanie jakoś to sobie wyobrazić w domu, to niestety moment wyjścia z niego wykracza poza moja wyobraźnię. A że jest to dosyć intymna sprawa, nie miałam okazji zapytać kogoś, kto to praktykuje, jak sobie radzić z zużytą wielorazową podpaską/kubeczkiem/pieluchą w miejscu publicznym. Z kosmetykami niestety eko nie będę, bo mam bardzo kapryśną skórę i jest spore ryzyko tragedii. Za długo leczyłam się u dermatologa, żeby teraz zaprzepaścić to wszystko na eksperymenty. Ale już detergenty chętnie zamienię na naturalne środki do mycia – jak tylko przetestuję i okażą się skuteczne. Lodówkę powinno się po prostu kupować pod swoje rzeczywiste a nie wyimaginowane potrzeby. Jeżeli para kupuje sobie gigantyczną dwuskrzydłową lodówkę, to wiadomo, że trudno to potem zapełnić, żeby się połowa nie zepsuła. Generalnie uważam, że kupujemy za duże lodówki jak na nasze potrzeby (moje obserwacje u rodziny i znajomych). Jeżeli chodzi o ogrzewanie to tak na prawdę najbardziej eko jest mieszkanie w bloku (+posiadanie ogródka działkowego na sadzenie warzyw i owoców lub robienie tego z sąsiadami między blokami) – sąsiedzi grzeją się nawzajem a w domu wolnostojącym zawsze więcej ciepła ucieka. Chyba, że to dom pasywny, ale to już zupełnie inne koszta (w Polsce nie są to popularne rozwiązania). Jeszcze szeregówka jako tako się broni, ale każdy domek pod miastem nie jest eko (dokładają się do tego dojazdy autem/autobusem do pracy/szkoły/życia). Także jak widać wiele spraw jest niejednoznacznych, pod jednym względem są bardziej ekologiczne a pod drugim już nie… Pozdrawiam! Reply to KarMagKat 5 lat temu kubeczka używam od ok. 3 lat. nie zamienię na nic innego. nic mnie nie boli, w ogóle nie czuję, że jest zaaplikowany. stosuję i w dzień, i w nocy. częstotliwość opróżniania to kwestia indywidualna, ale jak się pozna obfitość krwawienia w poszczególnych dniach, to nie ma niespodzianek (swoją drogą byłam trochę zaskoczona, że jest tego tak mało:) ) w miejscach publicznych, można mieć ze sobą małą buteleczkę wody, jeżeli nie ma się dostępu do kranu. i nie obrzydza mnie jego używanie – uprzedzam pytanie:) Reply to KarMagKat 5 lat temu a ja tam się nie wstydzę odpowiedzieć. :P Podpaski wielorazowe sprawdzają się u mnie tylko w „lekkie” dni i raczej nie używam ich poza domem. Jeśli mimo to chcę zmienić poza domem, zwijam i zapinam zatrzaskiem, a potem do jakiejś torebeczki. Kubeczek – umyć ręce przed, a w kabinie toalety wylać zawartość toalety, a potem wytrzeć papierem toaletowym i zaaplikować znowu. Robię tak od lat i nigdy nie miałam żadnych problemów. Tamponów nigdy nie mogłam używać zbyt długo, bo przez to, że chłoną, powodowały nieprzyjemną suchość – kubeczek tego nie robi. Wada jest taka, że aplikacji trzeba się nauczyć, ale w przypadku tamponu też tak jest. Reply to slythia 5 lat temu ja w domu w dzień mam 19 stopni, a w nocy 18 i jest git, nie choruję, po domu chodzę w swetrze :) Reply to Joanna Masłowska 5 lat temu Mając 18 stopni w nocy spałabym w rękawiczkach, szaliku i czapce. Reply to slythia 5 lat temu Zapewniająca zdrowy sen, zalecana przez lekarzy temperatura w nocy, w sypialni to 16-18 stopni. Do określonej temperatury można przyzwyczaić organizm. Jak ktoś się całe życie przegrzewa, nie hartuje, panicznie unikając chłodu, to później marznie w temperaturze biologicznie dla człowieka optymalnej (15-21 st. Celsjusza) i choruje :) Reply to Maria Diament 5 lat temu Niestety, nie można, próbowałam. Jestem bardzo nadwrażliwa na zimno (krążenie i te sprawy) więc raczej muszę unikać chłodu i zimna. Reply to slythia 5 lat temu Ale np. ksiażki dla dzieci do szkoły?To już wymagają okładek…Po roku (a niektóre książki np. w liceum są na 2,3 lata) okładka książki nie wygląda najlepiej. Reply to Gosia 5 lat temu Nigdy ich nie potrzebowałam. Reply to slythia 5 lat temu Ja potrzebowałam,bo miałam książki używane,a później wędrowały do kolejnych osób. Reply to Gosia 5 lat temu Także niektóre miałam używane, także je później sprzedawałam. Okładki od dziecka mnie denerwowały, więc korzystałam z książek tak, by robić im jak najmniejszą krzywdę. Reply to Gosia 5 lat temu Polecam gazety albo papier pakowy/ozdobny :) Moja mama obłożyła mi tak książki do zerówki, ponad 20 lat temu. Niedawno znalazłam jedną – okładka wciąż wyglądała świetnie, w odróżnieniu od nieco późniejszych okładek plastikowych, które zżółkły i stały się kruche. Reply to Gosia 4 lat temu Ja miałam zawsze książki obłożone tapetą jeśli „straszyły” okładką, ale moja siostra musiała mieć obłożone foliowymi okładkami bo tak było wymagane, mimo, że nastepny rocznik miał już nowe książki :/ Do mycia włosów lepiej użyć jednak ekologicznego szampony lub dobrego mydła niż mąki. Może jak się ma bardzo krótkie włosy, takie „na zapałkę”, to ma to szansę się sprawdzić, ale w innym wypadku raczej sobie nie wyobrażam. Reply to disqus_TEDIsvII1h 5 lat temu Nie jestem pewna czy o to chodziło autorom postulatu, chyba nie chcemy zamienić plastikowych śmieci po szamponach nie-eko na plastikowe śmieci po szamponach eko. Zwłaszcza, że lepsze szampony rzadko są sprzedawane w ekonomicznych opakowaniach XXL. Ja myję włosy mąką, glinkami, jajkiem i u mnie akurat to doskonale się sprawdza, moim włosom (do ramion) i skórze bardzo służy ale dodatkowo cieszy fakt, że nie produkujemy w rodzinie tylu plastikowych śmieci. Zwłaszcza, że w moim powiecie do recyklingu przyjmują tylko plastiki PET po art spożywczych, na inne nie ma w okolicy chętnych przetwórni i jak ktoś wrzuci inne plastiki do recyklingu to i tak na wysypisku są odławiane i lądują w normalnych śmieciach. Ja bym się doczepiła do zakupów przez internet, raczej mało ekologiczne mi się wydają. Nie mówię, żeby nie robić (byłabym hipokrytką:)), ale te wszystkie dodatkowe kartony, wypełnienia i folie bąbelkowe raczej nie są eko:) . Co do kryształu zamiast antyperspirantu, mógłby mnie ktoś oświecić o jaki kryształ chodzi? Do głowy przychodzi mi tylko Ałun, a ten który miałam to 100% aluminium. „Jeden kosmetyk do danej części ciała.” wydaje mi się, że chodzi o to, żeby nie mieć np. 5 balsamów do ciała tylko jeden :) Ogólnie lista super, parę pomysłów na które sama nie wpadłam i na pewno wykorzystam u siebie. Pozdrawiam:) Reply to halolato kuku 5 lat temu Ałun. Kartony czy folie często są wielorazowe. Reply to slythia 5 lat temu No nie bardzo. Przesyłki przeważnie przychodzą zapakowane w nowy karton (a już szczególnie te ze sklepów internetowych). Ja nic nie wysyłam, więc taki karton (o ile nikt chętny się nie znajdzie) idzie na makulaturę. To samo z wypełnieniem. Reply to halolato kuku 5 lat temu Kartony, szczególnie te wymiarowe, idealnie nadają się do przechowywania, chociażby kurtek na zimę. Wypełnienie też zostawiam – czasem zdarzy mi się coś wysłać (zwrot, reklamacja), w ładniejszy papier można nawet coś zapakować. Reply to slythia 5 lat temu Racja, tylko ile tych kartonów w domu potrzeba? U mnie akurat już 0, ale pomysł oczywiście jak najbardziej godny polecenia:) U mnie te wypełnienia to często np. pocięty papier, takie nadmuchane woreczki czy metry folii. Naprawdę nie jestem w stanie wykorzystać. Kartonów staram się od razu nie wyrzucać i jak faktycznie jakiś zgrabniejszy to czasem ktoś chętny się znajdzie. Jakiś czas temu właśnie zaczęłam myśleć o tych zakupach internetowych. Robię w miarę regularnie (choć zdecydowanie rzadziej niż kiedyś :) ), ale zawsze podsyłam linki do sklepu koleżankom i robimy wspólnie większe zakupy (szczególnie spożywcze i kosmetyczne). Oszczędzamy na opakowaniach i kosztach wysyłki. Mieszkam w Szwajcarii i coraz czesciej zauwazam, jak Pl odstaje w materii eko. Niektore rzeczy z listy ttaj sa na porzadku dziennym, a nawet wpisane w prawo. Np. do smieci sa specjalne worki i tylko tych mozna uzywac, wiec zadnych reklamowek ze sklepow, worki sa drogie, wiec ludzie jeszcze lepiej segregja smieci (a to jest wpajane juz od malego np. w szkolach). Duzo punktow, jest dla mnie nazbyt oczywistych , zeby wpisywac je na liste (np. oddawanie sprzetu elektro do specjalnych punkow – to jest tu wpisane, w normalna, codzienna segregacje). Sprzatanie po psie czy niesmiecenie w przestrzeni publicznej, to chyba kwestia dobrego wychowania. A np. takie eko drive, to nie fanaberia , a obowiazek, mozna nie zdac egzaminu na prawo jazdy, jesli jedzie sie nieekologicznie. Niektore rady sa OK, ale inne totalnie abstrakcyjne! Mozna byc Eko, ale niekoniecznie trzeba sofac sie do XIX wieku! :) Reply to Martynosia 5 lat temu Mam bardzo podobne odczucia :) Już wczesniej zachwycałam się pomysłami na eko i nadal jestem po ogromnym wrażeniem. Nie rozumiem tylko punktu: Nieużywanie suszarki do prania. – o co chodzi? Chodzi o suszenie na suszarce, a nieużywanie elektrycznych suszarek, ale te chyba jeszcze nie są zbyt popularne w Polsce. Reply to Katarzyna Kędzierska 5 lat temu A ja marzę o pralce z suszarką, bo pranie czasem schnie nawet 5 dni, nie mówiąc już o tym jak nieprzyjemnie bo takim czasie kiszenia się we własnym sosie pachnie… Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Takie suszarki sa beznadziejne, ubrania w nich suszone sa jak wyjete psu z gardla i ma sie wrazenie jakby w ogole nie byly prane ;/ Reply to Martynosia 3 lat temu Suszarki nie są beznadziejne tylko nie potrafisz jej odpowiednio wykorzystać. Ubrania z suszarki powinny być wyciągnięte bezpośrednio po wysuszeniu. Pozostawienie ich w bębnie powoduje wygniecenie i konieczność prasowania. Poza tym należy stosować odpowiedni program do danego typu tkaniny. Mam suszarkę, stosuję od kilku lat i nigdy nie narzekałam. Ubrania są miękkie, pachnące i nie wymagają prasowania. Największym problemem świata jest przeludnienia. Co do efektu cieplarnianego opinie są bardzo podzielone, bo np. taki wulkan podczas jednego wybuchu wyrzuca z iebie tyle dwutlenku węgla ile wszystkie fabryki USA w ciągu bodajże 50 lat. Nie twierdzę, że człowiek nie przyczynia się do usmiercania przyrody i rzadkich gatunków roślin i zwierząt czy do zwiększania zanieczyszczenia naszej pięknej planety, ale jednak znaczne wydłużenie długości życia, poprawa w zakresie medycyny czy choćby żywych urodzeń sprawiają, że świat cierpi głównie z powodu przeludnienia. A dużo ludzi, to koniecznośc produkcji dużej ilości wszystkiego. Można starać się żyć bardziej ekologicznie, ale wracanie do średniowiecza w zakresie choćby higieny jest już dużą przesadą. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu Globalne ocieplenie jest faktem, spory dotyczą tylko i wyłącznie prędkości ocieplania się klimatu. Reply to slythia 5 lat temu Może źle się wyraziłam. Nie chodziło mi o to, że zaprzeczam faktowi globalnego ocieplenia, choć lepszym określeniem będzie tutaj globalna zmiana klimatu. Naukowcy jednak od lat nie są zgodni co do tego, jak bardzo człowiek przyczynił się do tych zmian. Wszak gwałtowne zmiany klimatyczne są na ziemi od czasów jej istnienia, gdy człowieka jeszcze na niej nie było. W czasach dinozaurów i pantofelków klimat również ulegał poważnym zmianom, choć te zwierzęta nie mogły mieć przecież żadnego wpływu na nie. Reply to Katarzyna Seredin-Kolarczyk 5 lat temu otóż to, już przy poprzednim wpisie o ekologii o tym pisałam. Jest nas za dużo, o wiele za dużo, i stąd te wszystkie problemy. Najbardziej zauroczona jestem pieluszkami wielorazowymi. Ciekawe ile przez pierwsze lata życia dziecko wytwarza kg (a może ton?) pieluch jednorazowych. Aktualnie czytam od początku blog Matki Sanepid i właśnie tam jest mowa o używanie przez autorkę kolorowych nowoczesnych pieluszek wielorazowych, ale też wczoraj czytałam wpis o kartonie (co do trzeciego miejsca i kupowaniu mleka w worku)- chyba jednak karton jest bardziej eko? Reply to Agnieszka 5 lat temu No właśnie też mi się wydaje, że ten worek to tak nie bardzo ekologiczny jest. Ale można dostać u nas mleko w szklanych butelkach. Reply to Agnieszka 5 lat temu Pomijając fakt, że niektóre pomysły są niesamowicie radykalne, to zwróciłabym też uwagę na to, że nie wszystkie są jednoznacznie ekologiczne ;) Szczególnie jeżeli są stosowane niezależnie od siebie. Dyskutowałabym, czy bawełniany, jednorazowy wacik, który jest produkowany jednak z surowca odnawialnego, a po użyciu może trafić do biogazowni i zostać zużyty do produkcji ekologicznej energii jest mniej ekologiczny niż wielorazowa ściereczka, którą jednak trzeba bardzo często prać i to środkami, które pozwolą na usunięcie tłuszczu (ze skóry) i resztek kosmetyków, które często są wodoodporne. Jedno i drugie zużywa energię, wodę i preparaty myjące lub piorące. Podobnie dyskusyjne jest używanie wielorazowych ściereczek zamiast ręcznika papierowego albo materiałowych chusteczek higienicznych. Wielorazowa ściereczka czy chusteczka jest faktycznie ekologiczna dopiero kiedy jest z naturalnych (biodegradowalnych) materiałów, pierzemy ją w naturalnych środkach piorących, a wodę po praniu zużyjemy do spłukania toalety. No i ścierkę po całkowitym zużyciu wrzucimy na kompostownik. Jeżeli ścierka jest z modnej mikrofibry i pierzemy ją co chwilę w chemicznym proszku do prania wylewając wodę do kanalizacji a po zużyciu trafia na wysypisko to zastanawiałabym się czy jednak jednorazowe ręczniki papierowe nie są bardziej eko. Reply to Porządkoodporna 5 lat temu Nie mówiąc już o sprawach higieny. Taka ściereczka czy chusteczka musi być często wymieniana dla zachowania higieny. Zwyciężczyniom gratuluję – zasłużyły na wygraną :) Fajny poradnik, ale rozbawiło mnie zbieranie wody z mycia owoców i warzyw – nie mam tyle kwiatków w domu, żeby wytrzymały taka ilość wody :D Ale przyznaję, ze wody z płukania ziemniaków nie odlewam do zlewu, tylko do dzbanka i potem podlewam nią kwiatki. Karo, myślę, że do takiej listy trzeba po prostu podejść rozsądnie. To zbiór sposobów, które u kogoś się sprawdziły, ale to nie oznacza, że to jakakolwiek prawda objawiona i przykaz działania. :) Osobiście, wiem, że nie byłabym w stanie myć moich włosów mąką czy talkiem, co u kogoś innego się sprawdza, ale zainspirowała mnie sprawa własnoręcznego tworzenia środków do mycia i prania. Ot, zaleta inspiracji! mam sporo starych płyt CD, chciałabym się ich pozbyć, ale nie mam sumienia wyrzucić na do śmieci ogólnych, bo z tego co wiem to bardzo nie-eko, a na prezent się nie nadają – jakiś pomysły? Reply to Karolina 5 lat temu Ja część sprzedałam, te najbardziej ciekawe tytuły. Resztę oddałam w punkcie, który zbiera takie rzeczy. Reply to Karolina 5 lat temu Są takie miejsca. W tesco kiedyś widziałem punkt zbioru płyt cd. 35 – wykładanie szafek kuchennych starymi gazetami – po co? Jaki to ma cel i co ma wspólnego z ekologią? Bo powiem szczerze nie bardzo rozumiem, ale przypominam sobie takie magiczne zjawisko z dzieciństwa w babcinej kuchni w bardzo starych, zniszczonych szafkach, zwłaszcza w tej z koszem na śmieci. Reply to Angela 5 lat temu Myślę, że chodzi o to, aby nie niszczyć mebli. Jednak wyciąganie naczyń czy garnków może rysować powierzchnie, gazety zapobiegają temu. Ja polecam oddawanie nieprzydatnych juz nam leków dla biednych. W Katowicach leki zbierają np. Franciszkanie, są wśród nich lekarze opiekujący się biednymi, wiedzą oni komu jaki lek jest potrzebny. W zasadzie co do leków powinnam jeszcze dodac, ze przed kupieniem kolejnego leku zawsze pytam mamę, siostry i 2 przyjaciolki, czy akurat tego lekarstwa nie mają (one ode mnie tez biorą leki, żeby nie bylo ? Przy naszych dużych rodzinkach siłą rzeczy trochę się tego nazbiera, a w ten sposób leki nam się nie przeterminowywuja, wszystkie wydajemy mniej kasy, jestesmy eko i szybciej zdrowiejemy, bo przecież darowane leki są bardziej skuteczne ? Myslę, że powinniśmy brać te pomysły jako inspiracje, a nie wszystko tak dosłownie i użyć przede wszystkim inteligencji i logiki. Przemyśleć sprawę na swoim przykładzie, może pierwsze przetestować, a później sie wypowiadać. Wyjaśnię na swoim przykładzie: prysznic, a kąpiel. U mnie prysznice są formą relaksacji, oddechu po cieżkim dniu, oczyszczenia, nie tylko fizycznego, ale też psychicznego. Zauważyłam, że naprawdę potrafią mi zajać sporo czasu, zaczęłam też zauważać ilość zużytej wody. W związku z tym zaczęłam brać kąpiele częściej, nalewam wodę może na jedną trzecią wysokości wanny max połowę. Biorę kindla i czytam czasem nawet godzinę. Nalewam wodę w momencie bycia już w wannie, żeby nie nalać za gorącej, a później nie czekać, aż ostygnie. Staram się, używać kosmetyków w najlepszej kolejności. Najpierw myje twarz, najmniejsza ilość najmniej brudzących wodę kosmetyków, później włosy, reszta ciała, na końcu depilacja. Krótki strumień zimny wody i moje samopoczucie jest super, oczyszczenie lepsze niż w przypadku prysznica, a w MOIM przypadku ilość zużytej wody mniejsza niż biorąc prysznic. Przeniosłam nawyk czytania przed snem w łóżku do wanny i myślę, że czasowo wychodzi na to samo. Lista czynności powyżej ma was stymulować do przemyśleń w zakresie waszego życia, a nie do oceniania i pisania, że coś jest nieekonomiczne, nieekologiczne albo cofnęłoby was do poprzedniego wieku. Używam kubeczka menstruacyjnego i jest jak z tamponem zapominam, że go mam. Dla mnie jest ekologicznym wygodnym rozwiązaniem. Myślę, że oszczędzam pieniądze. Przenoszenie sposobu produkcji na bardziej ekologiczny będzie zawsze dla kogoś zyskiem, a dla kogoś stratą. Możemy rozpatrzyć sposób kwestię finansów, ekologii, pogladów indywidualnych i interesów całej społeczności. Nie jest naszym świadomym wyborem dużo rzeczy, które wokoło się dzieją. My mamy dokonać własnych wyborów w różnych kwestiach. Dla każdego innych. Niech każdy dąży do najlepszego w swoim rozumieniu. Bardzo wartościowy wpis. Wiele z sugerowanych zasad stosuję na co dzień. Szkoda tylko, że tak niewielu producentów żywności poważnie podchodzi do ekologii. Swoje produkty pakują w niezliczone ilości „otoczek”. Każde, nawet najmniejsze zakupy kończą się stertą śmieci. Mam tutaj na myśli folie, które należy zdjąć z tekturowych opakowań, w tych tekturach, spotykamy kolejną folię lub papier zabezpieczający produkt itd. Wszystko to może ładnie wygląda, ale ten nadmiar bywa przerażający… Świetne pomysły! Bardzo podoba mi się wielokrotne używanie ręczników, husteczek, pieluch itd. Co do kosmetyków, to sama używam często jednego mydła do ciała, twarzy i włosów. Wystarczy kupić w sklepie mydlarskim takie mydełko i wystarcza ono na bardzo długo! Ja mam jedną kostkę już od pół roku i nadal się nie skonczyła. Taki patent jest też świetny dla tych co dużo podróżują. Pracuję obecnie w szkole i zszokowała mnie ilość papieru jaką tam się zużywa. Na każdą lekcję robi się około 100 kopii (jeden nauczyciel), jeśli ma 5 lekcji dziennie, wychodzi 500 kartek papieru. W ciągu tygodnia jeden nauczyciel jest w stanie zużyc 2500 kartek papieru lub więcej, często jednorazowego użytku! Genialny post!!! ;) Dodalabym uzywanie kubeczka menstruacyjnego zamiast podpasek czy tez tamponów Chciałam jeszcze dodać ze pomimo ze brita twierdzi ze filtr jest recyclingowany śmie twierdzić ze a. większość ludzi go poprostu wyzuci a nie zawiezie do specjalnego puntu b. Plastik moze byc tylko down- cycled czyli przerobiony na gorszej jakości plastik a nie re- cycled jak np szkło czy metal ktore moja byc wtórnie przerabiane bez końca i dlatego chciałam jeszcze raz wspomnieć o filtrach węglowych bez opakowania ktore można włożyć do dowolnego naczynia Pozdrawiam Pieluchy wielorazowe – hit! Spytajcie waszych mam, teraz pewnie już babć czy wróciły by do wielorazowych pieluch:)))) To jest na prawdę cofanie się w rozwoju ;/ Reply to Martynosia 5 lat temu Ja również staram się jak mogę, ale pieluchy jednorazowe mnie przerosły :/ Ale mój Eko sposób – moje dzieci bardzo szybko nauczyłam załatwiać wiadome sprawy do nocnika ;) To dopiero Eko podejście ? Co do kubeczka- może kiedyś, od dawna się tym interesuje, ale jakoś nie mogę się przełamać. I najlepsza moja metoda na niewyrzucanie i uszanowanie jedzenia – każdy omruszek chociażby wrzucam do papierowych toreb i na bieżąco wywoze do teściowej na wieś dla jej zwierzątek, więc nawet jak kupię za dużo chleba, kurki korzystają. Aaaa i ciucholandy! Cudo! Dla dzieci większość rzeczy kupuję tam nowych z metkami, w domu dezynfekcja, pranie i gotowe, za śmieszne pieniądze i nie wspieram syfu firm odzieżowych :) Dziękuję za ten post, naprawdę świetny, otworzył mi jeszcze szerzej oczy :) Reply to Martynosia 5 lat temu A pytałam! Moja mama by wróciła – byłam dzieckiem pieluchowanym w tetrze, zaczęłam korzystać z nocnika przed pierwszym rokiem życia. Młodsze rodzeństwo chodziło w jednorazówkach ponad 3 lata i nauczenie ich korzystania z nocnika było dla rodziców zmorą. Myślę, że obecnie nie porzuciliby zupełnie jednorazówek, ale na pewno nie byłyby używane przez cały czas. Zwłaszcza, że obecne wielorazówki są dużo przyjemniejsze w użytkowaniu niż tetra 30 lat temu. Pralki też są inne ;) Też używałem żarówek LED, od których dostałem migreny. Niestety te zarówki są jak ciągle siedzenie przed monitorem, ponieważ mrugaja ciągle. Wiec to ekologia kosztem zdrowia. Oszczędzanie wody to rachunki mniejsze nawet o 75% 1. Ogród sam sie podlewa , proszę poczytać blog niedpodlewam i podobne 2. Toalety bezwodne kompostujące z separacją ścieków , przykład Biolan i 100 podobnych. Ilość „ścieków” zmniejsza się o ponad połowe. 3. Picie wody z kranu , jeżeli to możliwe Jedna Pani napisała, że kosmetyk do jednej czesci ciała to nierealne. Ja do wielu spraw tez tak podchodziłam: jak mozna nie uzywac makijażu na codzień? nie mieć mebli w domu? nie miec prądu, to juz przesada. Obecnie mieszkamy w domu i czerpiemy prad wyłącznie z energii słonecznej,nie maluje sie juz od dwoch lat, brak kobiecej konkurencji, meble nie sa potrzebne w naszym 24 m2 metrażu. Kilka razy usłyszeliśmy, ze taki dom to przecież altanka!!!. Zawsze bardzo dziękuje za komplement bo to znaczy, że moje życie to wieczne wakacje. Odnosząc sie jeszcze do pierwszego zdania myślę, że wszystko zależy od naszego podejscia, sytuacji i wyznaczenia swojego poziomu komfortu. PS mydło wszystko umyje, pozdrawiam ;) Nie rozumie co ma nie jedzenie wołowiny do ekologi , jest to bydło chodowane na mieso jako pokarm dla człowieka od setek lat czy przez to ze przestaniemy jeść wołowinę swiat stanie się eko ale pierdoły tu opowiadasz az przykro słuchać . A moze weźmy się za ogromne globalne przedsiębiorstwa , najwiekszych trucicieli koncern Pepsico , BP itd nie takujmy u nich paliwa nie jedzmy chipsów i nie pijmy pepsi tego tu nie widzę Reply to Marko 3 lat temu Czyli nie orientujesz się, że masowa produkcja zwierząt hodowlanych to ogromne ilości metanu uwalniane do środowiska??? Gaz cieplarniany- metan, bardziej szkodliwy niż CO2. Przykre, że obrażasz autora artykułu nie mając podstawowej wiedzy w tym temacie. Ile zrobiłeś dla ochrony srodowiska wczoraj, dzisiaj i ile zrobisz jutro ?? Zastanów się Twoja notka przypomniała mi, czemu zrezygnowałam z udzielania się na wątkach na ten temat na wizażu i czytania tychże ;) Niektóre pomysły są spoko, natomiast nie wiem czemu ludzie mylą oszczędność i ekologię z byciem patologicznym skąpiradłem? Perełki z wizażowego wątku o oszczędzaniu (takie jak brak spłuczki w toalecie i używanie wody z kąpieli, brak żwirku dla kota, czy kupowanie 30 kartonów mleka na promocji, które później się psuło) przerażają mnie do dziś. Sprzątanie po psach ma być eko? Kupa, która po kilku dniach i tak się rozłoży ma być pakowana w plastik albo w papier, który można lepiej wykorzystać? Reply to Azarre Baha 4 lat temu Myślę, że w tym przypadku trzeba rozważyć różne za i przeciw. Po pierwsze, można używać woreczków biodegradowalnych. Po drugie, jeśli pies zrobi kupę w głębokich krzakach to pewnie ona się po jakimś czasie rozłoży, ale pamiętajmy, że psie odchody nie użyźniają gleby w żaden sposób, wręcz przeciwnie, są szkodliwe. Po trzecie, mogą zanieczyszczać biologicznie teren, gdzie np. bawią się dzieci. Wreszcie ktoś postanowił zrobić bardziej szczegółową listę, a nie tylko artykuły typu „segreguj śmieci”. Bardzo fajny artykuł! Zabrakło mi tutaj kilku sposobów które stosuję od lat: -nie prasuję- po praniu mokre rzeczy rozciągam na pralce (koszulki, pościel, kuchenne ściereczki i wiele innych) zostawiam na jakiś czas a dopiero po 2-3 godzinach lub nawet po całej nocy, kiedy się rozprostują wieszam na drążkach do suszenia. Oczywiście są rzeczy, które trzeba prasować ale koszulek, spodni i wielu innych rzeczy nie prasuję od lat i nikt nie umarł od tego :) – kompot- z sezonowych owoców gotuję kompoty do picia na bieżąco- wykorzystuję owoce z ogrodu, moja rodzina je uwielbia szczególnie słodzone miodem i schłodzone z lodówki. Lubimy sok pomarańczowy ale w sezonie kompot jest na 1 miejscu. Dzięki czemu nie wyrzucam opakowań po sokach w kartonach. owocami dziele się też ze znajomymi – owoce mrożę na okres zimowy- wiśnie, czereśnie, maliny, jagody, porzeczki czarną i czerwoną, truskawki, śliwki- do kompotów i ciasta – ubrania odsprzedaję lub oddaje w dobre potrzebujące ręce – często robię przegląd szaf i pozbywam się rzeczy których nie używam- wszystko do DPS, Domów Dziecka, MOPS lub zaprzyjaźnionych rodzin – książki, których już nie przeczytam a czytali już je wszyscy domownicy i znajomi oddaje do lokalnej biblioteki- niech inni się naciesz – w domu posiadam solary, oczyszczalnię ekologiczną i piec na pelet :) Bardzo fajnie, że jest aż tyle powodów. Koniecznie trzeba to podać dalej i może ludzie zaczną przykuwać do tego większą uwagę. ;) Kasia, Zobaczyłam dziś straszne zdjęcia* i… zaraz przypomniały mi się Twoje porady, więc wklepuję komentarz tutaj. Zaczęłam się zastanawiać, jak inaczej producenci mogliby pakować to, co mają w ofercie. Inaczej niż w plastik. Na początku niewiele przychodziło mi do głowy, ale potem pomysły zaczęły się jakoś wizualizować. I wiesz co? Pierwszy z nich przyszedł mi do głowy, kiedy siedziałam w WC i patrzyłam na kupiony w Biedronce papier toaletowy. Kur…, dlaczego papier nie może być pakowany w… papier? – Wykorzystuję te worki, bo pakuję w nie później śmieci, ale przecież one są idiotyczne. To tylko refleksja. Albo aż. Prosta. A może jednak komuś trzeba do głów wbijać to tłuczkiem do mięsa? Pozdrawiam, Agnieszka *To były zdjęcia zwierząt. Rysia, któremu głowa utknęła w plastikowym baniaku i chodził tak po lesie, sarny, której plastikowa „obręcz” z butelki/baniaka (przed wyrzuceniem rozcinajmy to cholerstwo na pół, błagam) zacisnęła się na kopycie, które tak się zdeformowało, że nie mogła już chodzić i kilka innych; znanych niestety w sieci, jak foka zaplątana w stare sieci. Aż wstyd być człowiekiem; nie powinniśmy siebie nazywać homo sapiens, bo jako gatunek… coraz mniej mamy z myśleniem wspólnego. Od kilku lat wzrasta moja świadomość ekologiczna. W domu posiadam solary do grzania wody, piec na pellet, oczyszczalnią ścieków, kompostownik. Właśnie czekamy na zamontowanie instalacji fotowoltaicznej. Segregacja śmieci to podstawa ale ważniejsze jest nie produkowanie śmieci- czyli świadome zakupy bez dodatkowych odpadów w postaci plastikowych opakowań, nadmiaru kupowanych rzeczy, które później się wyrzuca. Ważne jest: planowanie zakupów i wykorzystywanie tego co się już posiada. Warto zamiast plastiku wykorzystywać produkty wykonane z materiału podlegającego w 100% recyklingowi Tym którzy jeszcze się zastanawiają nad zakupem kubeczka radzę szybko lecieć do sklepu :) w Rossmanie teraz wpuścili kubeczek Facelle i powiem szczerze ze jest dla mnie nawet lepszy niż ten który kupiłam jako pierwszy za 100 zł (nie pamietam już jaka to była firma). Od czasu jak go używam zapominam ze mam okres, nie czuje się źle, nie mam boli w podbrzuszu, nie mam problemów ze zmiana tampona itd :) wygoda, zdrowie i ekologia w jednym :) faktycznie obsługa na początku nie jest taka banalna wiec radzę zaczynać pod prysznicem i dokładnie sprawdzać czy kubeczek się dobrze umiejscowił :) Ostatnio wykonałam proste czynności w kierunku ekologii: przestałam kupować wodę mineralną smakową w małych butelkach oraz w takowych napój ( dla niepełnosprawnego męża ). Kupiłam dwie plastikowe butelki z dziubkiem, wielokrotnego użytku, a wspomniane napoje kupuję w dużych butelkach. Druga rzecz, to przestałam kupować mydło w płynie w plastikowych butelkach. Kupiłam dwie wielokrotnego użytku i do tego wkłady w miękkiej folii. Małe kroczki, ale cieszą :) Wiele fajnych porad, z których napewno skorzystam :D Pierwszy punkt i od razu wzbudził nieco u mnie „kontrowersje”. ;) Ja zeszłej zimy wyłączyłem lodówkę całkowicie. Mieszkając w różnych domach na wsi nauczyłem się jej nie potrzebować. Praktycznie nie mam produktów, które wymagają jej użycia. Kluczowe w ekologicznym stylu życia jest dla mnie stopniowe rezygnowanie z niepotrzebnych dobrodziejstw współczesnej cywilizacji. Natura sama w sobie jest ekologiczna i idąc w tym kierunku możemy sobie pozwolić na zdrowsze i paradoksalnie bardziej komfortowe życie.
Stać cię na mniej. 5 sposobów na minimalistyczne życie. Mniej znaczy więcej. Lepiej korzystać, niż posiadać – powtarzają zgodnym chórem zwolennicy idei minimalizmu i ograniczają liczbę przedmiotów oraz potrzeb. Ale rynek uzbrojony w marketing tak łatwo się nie poddaje – kusi ich gadżetami i poradnikami, które mają pomóc

Wiele kobiet z pewnością poszukuje pracy. Część pewnie dlatego, że są bezrobotne. Inne z kolei być może chcą zmienić swoje dotychczasowe stanowisko pracy. Jeszcze inne chcą zmienić w ten sposób swoje życie. Bez względu na powód poszukiwania pracy warto znaleźć skuteczny sposób na jej poszukiwanie. Do najpopularniejszych źródeł ofert zatrudnienia należą z pewnością urzędy pracy. Jednak niestety w bazach tych instytucji liczba bezrobotnych jest z reguły większa niż ilość zarejestrowanych ogłoszeń o pracy. W związku z tym szanse na znalezienie wymarzonego stanowiska poprzez PUP może być bardzo trudne. Innym sposobem są ogłoszenia w prasie. W gazetach możemy znaleźć nie tylko opis stanowiska, ale też często numer telefonu do firmy oraz adres strony www przedsiębiorstwa. Jednak przeglądanie kilkudziesięciu stron papierowej gazety oraz zakup co kilka kolejnego wydania może być męczące i kosztowne. Najtańszą, najwygodniejszą oraz najbardziej powszechniejszą tablicą ogłoszeń o pracę jest z pewnością internet. Firmy poszukujące nowych osób często umieszczają ogłoszenia nie tylko na swoich stronach www, ale również na przeznaczonych do tego portalach. Poza tym portale gromadzące nowe oferty w szybki sposób wyszukują interesujących nas stanowisk. Z reguły wystarczy określić branżę i miasto, które nas interesują (np. agencja reklamowa + miasto). Wyszukiwarki nie dość, że odnajdą oferty odpowiadające naszym wymaganiom, to w jednym miejscu skupią ogłoszenia z kilkunastu stron internetowych. Dzięki temu, zamiast odwiedzać kolejne witryny z ogłoszeniami, będziesz mogła przejrzeć wszystkie interesujące Cię oferty na jednej stronie internetowej. Kiedy znajdziesz już interesujące Cie ogłoszenie, swoje dokumenty aplikacyjne możesz przesłać drogą elektroniczną. Twoje CV będzie dostarczone do potencjalnego pracodawcy w kilka minut po wysłaniu. Internet sprawia, że poszukiwanie pracy nie tylko będzie wygodne, ale również szybkie i skuteczne.

Ja od samego początku miałem jasną zasadę – przychodzi do mnie 123 zł, 23 zł od razu odkładam na osobny rachunek na VAT, a 19 zł – na PIT. W ten sposób nie robię sobie złudzeń, że to moje pieniądze :) Oczywiście nie płacę odłożonego podatku w 100%, gdyż zawsze mam koszty, które go zmniejszają, ale w ten sposób pod
Kobiety często napotykają bariery w podejmowaniu zatrudnienia ze względu na obowiązki związane z ciążą, porodem, opieką i wychowaniem dzieci. Kobiety tym samym stają się często „niewygodnym” pracownikiem w momencie, kiedy zamierzają założyć rodzinę, czy biorą pod uwagę decyzję o kolejnym dziecku. Mając świadomość, że o dobra i satysfakcjonującą pracę jest niezwykle trudno, kobiety próbują w jak najlepszym stopniu wykorzystać swoje zasoby, aby zdobyć i utrzymać zatrudnienie. Kobiety, ze swej natury, są gotowe do utrzymywania dobrej atmosfery w miejscu pracy, łagodzenia konfliktów, elastycznych form wykonywania swoich obowiązków, pomagania innym w realizacji zadań itp. Osobowość kobiet często charakteryzuje się potrzebą utrzymywania porządku, perfekcjonizmem, sumiennością, rzetelnością, punktualnością, odpowiedzialnością oraz precyzją w wykonywaniu obowiązków. Te cechy mogą w dużej mierze wpłynąć na utrwalenie się postawy zbytniego obciążenia pracą zawodową, czyli pracoholizmu. W połączeniu z obawą o miejsce zatrudnienia bardzo łatwo przekroczyć pewną granicę, która pozwala na optymalne funkcjonowanie w środowisku pracowniczym. Coraz częściej można spotkać sytuacje, kiedy kobiety realizują się w pracy zawodowej, a jest to nieproporcjonalne z ich obowiązkami domowymi, życiem rodzinnym. Kobiety myślą tylko o sobie w kategoriach pracownika, wyznaczają cele zawodowe i próbują je w jak najlepszym stopniu realizować. Może to przerodzić się w zaburzenie, jeśli w pewnym momencie nie będzie odpowiedniej reakcji na ten stan. Zobacz też : Oczekiwania społeczne wobec kobiet Pracoholizm jest w dużej mierze zjawiskiem powszechnym w dobie obecnej cywilizacji, co powoli uznaje się za normę. Jednak skutki tego zjawiska są również niebezpieczne bez względu na to, jak społeczeństwo je postrzega. Dlatego dla własnego zdrowia psychicznego należy ustalić pewne granice, które pozwolą na utrzymanie równowagi, między pracą zawodową, a życiem rodzinnym i odpoczynkiem. Zobacz też : Zostawić wszystko i wyjechać

pomimo trudności znalazło niekonwencjonalny, fajny sposób na życie i związek. Czy znacie też takich ludzi i sposoby na życie, które odbiegają od standardowej pracy 8-16 (albo pomimo tej pracy), idą pod prąd, oraz takich, którzy np. rzucają wszystko i podejmują wielkie ryzyko, po prostu ZYJA INACZEJ

Program bez modelowania ciała MINI SPOSÓB 1350 zł Miesięczny autorski program prowadzący do świadomej zmiany nawyków żywieniowych, zmiany sposobu myślenia, patrzenia na jedzenie, wzrostu akceptacji własnego ciała i wszelkich słabości, nauka właściwych wyborów żywieniowych oraz utrata zbędnych kilogramów. Rozpoczyna się konsultacją dietetyczną (patrz KONSULTACJA DIETETYCZNA). Na jej podstawie tworzone są indywidualne zalecenia żywieniowe wraz z czterema tygodniowymi jadłospisami (zmienianymi z tygodnia na tydzień) oraz „drogowskazem żywieniowym” na koniec. W czasie trwania programu Pacjent od poniedziałku do piątku ma stały kontakt z dietetykiem prowadzącym poprzez SMS, e-mail i media społecznościowe. Dietetyk monitoruje postępy i na bieżąco podpowiada, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach (wyjazdy, spadek motywacji, nieprzespane noce, szczególna ochota na produkt spoza planu, wyjście do restauracji, nieprzewidziane sytuacje itp.). Równolegle następuje zmiana dziennych rytuałów, które prowadzą do zauważenia potrzeby posiadania czasu poświęcanego wyłącznie sobie. Każda zmiana zaczyna się w głowie, więc to od niej zaczynamy. W cenie programu zawarte jest to, co powyżej oraz konsultacja kontrolna po 3-4 tygodniach (możliwa również w wersji online). * Na zakończenie otrzymujesz E-BOOKA „SPOSOBOWY DROGOWSKAZ”, którego zadaniem jest ułatwienie samodzielnych wyborów żywieniowych po zakończeniu współpracy. ** Polecany jest jeszcze miesięczny program „SKRZYDŁO”. MINI SPOSÓB DLA DWÓCH OSÓB 2300 zł Równoległy program zmian dla dwóch osób prowadzących wspólne gospodarstwo domowe. Ustalenie indywidualnych zaleceń oraz porcji jedzenia dla każdej osoby, posiłki wspólne z uwzględnieniem indywidualnych preferencji. * Cena wspólnej konsultacji dietetycznej 350 zł. ** Na zakończenie wręczany jest E-BOOK „SPOSOBOWY DROGOWSKAZ”, którego zadaniem jest ułatwienie samodzielnych wyborów żywieniowych po zakończeniu współpracy. *** Płatność można podzielić na dwie części bez dodatkowych opłat. SPOSOBOWE “SKRZYDŁO” 500 zł Program dla wszystkich, którzy zakończyli jeden z programów: MINI, MIDI lub MAXI SPOSÓB. To miesięczne wsparcie psychodietetyka, który od poniedziałku do piątku odpowiada na wszelkie pytania związane z odżywianiem oraz zachodzeniem dalszych zmian w ciele i umyśle. Pacjent ma możliwość przesłania własnoręcznie skomponowanego menu do ewentualnej korekty. Można konsultować składy ulubionych lub nowo wyszukanych produktów spożywczych. To miesiąc opieki dający większe poczucie samodzielności i pewność, że to, czego się nauczyliśmy w trakcie poprzednich programów jest zrozumiałe i nie towarzyszy temu niechciany stres. Połączenie indywidualnego planu żywieniowego, wsparcia motywacyjnego i autorskich masaży przyspieszających odchudzanie Programy te zmieniają wybory żywieniowe i modelują ciało. Redukują masę ciała, zmniejszają obwody, niwelują obrzęki nóg, a co za tym idzie REDUKUJĄ CELLULIT. Doskonale wpływają na samoocenę, postrzeganie otaczającego świata, podejście do tematu uważności względem siebie. Otwierają kubki smakowe na nowe doznania. Pokazują, jak jedząc (często jedząc więcej), można redukować masę ciała. Każdy masaż to doskonała forma mini-psychoterapii, to dodatkowy czas na pracę z szeroko pojętą zmianą. MIDI SPOSÓB 3200 zł Trwa 5 tygodni. To autorski program prowadzący do świadomej zmiany nawyków żywieniowych, zmiany sposobu myślenia, patrzenia na jedzenie, wzrostu akceptacji własnego ciała i wszelkich słabości, nauka właściwych wyborów żywieniowych oraz utrata zbędnych kilogramów. To wspaniały sposób na modelowanie oraz ujędrnienie ciała i zrobienie tego, czego treningi i dobra dieta nie są w stanie same zdziałać. Program rozpoczyna się KONSULTACJĄ DIETETYCZNĄ wraz z dokładną analizą wyników badań krwi. Na program składają się indywidualne zalecenia żywieniowe wraz z trzema zmieniającymi się jadłospisami. Do tego zapewniony jest regularny kontakt poprzez telefon, sms, e-mail, wszechobecne komunikatory. W pakiecie jest 7 intensywnych autorskich masaży manualnych wspomagających odchudzanie. Każdy masaż trwa 60 minut. Masaże najlepiej jest wykonywać 2 razy w tygodniu co 3-4 dni. Dodatkowym prezentem jest duża dawka diet coachingu, motywacji, „różowych okularów” i nowej energii do działania. Na zakończenie programu otrzymasz E-BOOK „SPOSOBOWY DROGOWSKAZ”, którego zadaniem jest ułatwienie samodzielnych wyborów żywieniowych. Efekt „przed” i „po” upamiętniany jest na zdjęciach, jeśli wyrazisz na to zgodę. * Dla utrwalenia osiągniętego efektu lub kontynuacji dążenia do celu, po całym programie zalecane jest minimum 5, a najlepiej 10 dodatkowych masaży. Nie da się ich przedawkować! ** Dla przyspieszenia efektów polecana jest SUCHA SZCZOTKA DO MASAŻU, którą można zakupić do domowego użytku (zakładka SKLEP). *** PRZYPROWADŹ KOLEŻANKĘ LUB KOLEGĘ I ZYSKAJ DLA SIEBIE DODATKOWY MASAŻ LUB JADŁOSPIS. MAXI SPOSÓB 3800 zł Trwa 7 tygodni. To autorski program prowadzący do świadomej zmiany nawyków żywieniowych, zmiany sposobu myślenia, patrzenia na jedzenie, wzrostu akceptacji własnego ciała i wszelkich słabości, nauka właściwych wyborów żywieniowych oraz utrata zbędnych kilogramów. To wspaniały sposób na modelowanie oraz ujędrnienie ciała i zrobienie tego, czego treningi i dobra dieta nie są w stanie same zdziałać. Program rozpoczyna się KONSULTACJĄ DIETETYCZNĄ wraz z dokładną analizą wyników badań krwi. Na program składają się indywidualne zalecenia żywieniowe wraz z pięcioma zmieniającymi się jadłospisami. Do tego zapewniony jest regularny kontakt poprzez telefon, sms, e-mail, wszechobecne komunikatory. W pakiecie jest także 10 intensywnych autorskich masaży manualnych wspomagających odchudzanie. Każdy masaż trwa 60 minut. Masaże najlepiej jest wykonywać 2 razy w tygodniu co 3-4 dni. Dodatkowym prezentem jest duża dawka diet coachingu, motywacji, „różowych okularów” i nowej energii do działania. Na zakończenie programu otrzymasz E-BOOK „SPOSOBOWY DROGOWSKAZ”, którego zadaniem jest ułatwienie samodzielnych wyborów żywieniowych. Efekt „przed” i „po” upamiętniany jest na zdjęciach, jeśli wyrazisz na to zgodę. * Dla utrwalenia osiągniętego efektu lub kontynuacji dążenia do celu, po całym programie zalecane jest minimum 5, a najlepiej 10 dodatkowych masaży. Nie da się ich przedawkować! ** Dla przyspieszenia efektów polecana jest SUCHA SZCZOTKA DO MASAŻU, którą można zakupić do domowego użytku (zakładka SKLEP). *** PRZYPROWADŹ KOLEŻANKĘ LUB KOLEGĘ I ZYSKAJ DLA SIEBIE DODATKOWY MASAŻ. Masaże modelujące i usprawniające przepływ limfy Autorski masaż modelujący trwa 60 min. – 300 zł To masaż silnie pobudzający układ limfatyczny oparty o techniki drenażu limfatycznego oraz masażu klasycznego (głównie intensywnego ugniatania i rozcierania ciała). Wspomaga proces redukcji masy ciała, niweluje cellulit, daje uczucie „lekkich nóg”, zmniejsza obwody ciała, rozgrzewa, dotlenia tkanki. Masaż z wykorzystaniem naturalnej oliwki do masażu o właściwościach antycellulitowych. Obejmuje brzuch, boki, uda, łydki, „bryczesy”, ramiona i wszystkie te partie, które wymagają pracy. Przeciwwskazaniem do masażu są choroby nowotworowe, stany zapalne, choroby skóry, silna antybiotykoterapia, ciąża. Dla każdego ciała „uszyty” jest na miarę, aby móc uzyskać odpowiednią proporcję ciała i wcześniej ustalony cel. Jest genialnym masażem dla kobiet, które zmagają się z pozostałościami po ciąży, dla osób, które nie są w stanie ćwiczeniami i dietą pozbyć się uporczywego cellulitu. W PAKIETACH TANIEJ! Pakiet 5 autorskich masaży modelujących – 1400 zł 5 intensywnych manualnych masaży. Najlepiej jest je wykonywać 2 razy w tygodniu co 3-4 dni. Każdy masaż trwa 60 minut Pakiet 10 autorskich masaży modelujących – 2500 zł 10 intensywnych manualnych masaży, które najlepiej wykonywać jest 2 razy w tygodniu co 3-4 dni. Każdy masaż trwa 60 minut. Płatność możesz rozłożyć na 2 raty (bez dodatkowych opłat). Masaż usprawniający po cesarskim cięciu trwa 30 min. – 140 zł Intensywna praca z wykorzystaniem technik silnego rozcierania, ugniatania, mobilizacji z naciskiem na pracę w obszarze blizny. Poprawia kondycję i wygląd estetyczny blizny oraz całego brzucha. Dzięki niemu następuje również modelowanie oraz częściowe wsparcie ujędrnienia tej partii ciała.
Życie bez stresu, czyli najpopularniejsza utopia. Nie dajmy sobie wmówić, że da się żyć bez stresu. Na każdym etapie naszego życia czekają nas nieprzewidziane sytuacje, które będą powodowały u nas stres. Nie dążmy do tego, aby nie konfrontować się z nimi, ponieważ osłabimy tym samym nasze zdolności. Działa to jednak Stres w pracy spotyka coraz więcej osób. Jesteśmy przemęczeni, nie mamy czasu na kontakty towarzyskie i cierpi na tym nasze życie prywatne. Jakie są najczęstsze przyczyny stresu w pracy i jak sobie z nim radzić? Sprawdź! Żyjemy coraz szybciej, starając się sprostać licznym wymaganiom - partnera, dzieci czy szefa. Jednym z największych obciążeń dla człowieka jest życie zawodowe. Stres w pracy spotyka coraz więcej osób. Niektórzy w obawie przed niepowodzeniem w biurze czy gniewem pracodawcy cały dzień próbują przetrwać ze ściśniętym żołądkiem. Inni już dzień wcześniej nie mogą przestać myśleć o niedokończonych projektach czy planach miesięcznych. Jakie są najczęstsze przyczyny stresu w pracy i jak sobie z nim radzić?Zobacz także: Nerwica to życie w strachu, lęku, napięciu. Jak leczyć to zaburzenie?Stres w pracy - przyczynyPolacy należą do najbardziej stresujących się narodów. Zjawisko stresu w pracy dotyczy aż 85 proc. z nas. Zadowolonych i czerpiących przyjemność z życia zawodowego jest tylko 11 procent osób, 60 proc. traktuje obowiązki służbowe jako konieczność i sposób zarobienia na życie. Do najczęstszych przyczyn stresu w pracy należą: przeciążenie - zbyt wiele obowiązków lub zadania, które przewyższają możliwości pracownika, zostawanie po godzinach monotonna praca poniżej możliwości konflikty, sprzeczne polecenia, brak jasności co do wykonywanych zadań, celów i odpowiedzialności brak informacji zwrotnej i oceny pracy utrudniony kontakt z szefem i współpracownikami brak systemu motywacyjnego praca w izolacji niekomfortowe warunki pracy (hałas, niska temperatura) Stres w pracy - objawyIm szybciej musimy wywiązać się z obowiązków w biurze, tym częściej narażeni jesteśmy na nerwy. Stres w pracy wywołuje stałe napięcie, które powoduje wydzielanie się hormonu stresu - kortyzolu. Spóźniamy się lub popełniamy błędy z pośpiechu, co może rodzić konflikty z przełożonym. A to kolejna przyczyna do zamartwiania się. Niektórzy pracownicy już od wieczora poprzedzającego pójście do biura odczuwają lęk i najczęstszych objawów stresu w pracy można zaliczyć: zmęczenie bóle głowy, migreny bóle pleców bóle w krzyżu omdlenia problemy ze snem zmęczenie niestrawność biegunka zaparcia problemy skórne alergie astma wzmożone pocenie się chudnięcie. Człowiek przeżywający stres częściej choruje. Spada jego odporność; zapada na infekcje i przeziębienia. Długotrwałe przeżywanie stresu może też powodować drażliwość czy napady także: Wyniki badań są dobre, choć osoba czuje się źle. To rodzaj nerwicyStres w pracy - skutkiCzłowiek, który odczuwa stres w pracy, jest niechętny zmianom, ale jednocześnie traci zainteresowanie pracą (tzw. wypalenie zawodowe). Takiemu pracownikowi zdarzają się niezamierzone błędy, pracuje nieefektywnie, a w skrajnych przypadkach odchodzi z w pracy odbija się na naszym życiu prywatnym. Wychodzimy z domu bez śniadania. Myślimy o obowiązkach służbowych po godzinach, nie mając czasu na kontakty towarzyskie i długo rozpamiętujemy nawet największe skrajnych przypadkach ludzie boją się założyć rodzinę oraz, w obawie przed utratą pracy, wziąć urlop na żądanie czy urlop okolicznościowy. Długofalowe przeżywanie stresu w pracy może w dużym stopniu może odbić się na zdrowiu pracownika, prowadząc do takich chorób jak: wrzody żołądka choroba wieńcowa bezsenność nerwica depresja atak paniki Stres w pracy - jak sobie radzićCo robić, aby przetrwać dzień w biurze? Reakcje na stres w pracy zależą od osobowości i temperamentu człowieka, jego predyspozycji do radzenia sobie z obciążeniami psychicznymi i często filozofią życiową. Stres w pracy najczęściej dotyka osoby, które z natury są pesymistami, zamknięte w sobie, długo rozpamiętujące radzić sobie ze stresem w pracy? Przede wszystkim warto stawić czoło stresogennej sytuacji. Zastanów się, co ci przeszkadza. Nie możesz zdążyć na czas? Jeśli doskwiera ci nadmiar obowiązków, spróbuj porozmawiać z przełożonym. Ćwicz asertywność, nie staraj się zadowolić wszystkich współpracowników kosztem własnego czasu i zdrowia. Jeśli zachowanie któregoś z nich ci przeszkadza, spróbuj porozmawiać o problemie. Staraj się utrzymywać miłą atmosferę w pracy, ale nie za wszelką cenę - wystarczy, że nawiążesz dobre relacje z kilkoma osobami. Stres w pracy pomoże zmniejszyć lepsze zarządzanie czasem. Być może potrzebujesz szkolenia na ten temat? Stwórz listę zadań - to pomoże uniknąć chaosu. Wstawaj pół godziny wcześniej niż zwykle. Tak rozpoczęty dzień sprawi, że nie będziesz się tak spieszyć i w końcu zjesz śniadanie. Chociaż część drogi staraj się pokonać pieszo. Przytłoczyły cię obowiązki? Zastosuj ćwiczenia relaksacyjne. Głęboko oddychaj przez nos i wypuszczaj powietrze ustami. Dotlenisz organizm i zredukujesz stres w pracy. W biurze staraj się nie poddawać negatywnym emocjom. Dbaj o dobrą atmosferę. Zadbaj o przyjazne środowisko pracy. Być może potrzebujesz innego oświetlenia, lepszego krzesła. Po pracy idź na spacer, zadbaj o aktywność fizyczną. Zapewnij sobie codzienną dawkę ruchu - uwolnisz hormony szczęścia - endorfiny. Przynajmniej pół godziny przed snem poświęć na relaks. Przeczytaj książkę, posłuchaj muzyki relaksacyjnej, zrób coś, co lubisz. Wyśpij się. Dobry sen pomoże zredukować stres w pracy. Otaczaj się pozytywnymi ludźmi i nie daj czarnym myślom. Po pracy nie myśl o obowiązkach. Zadbaj o odpowiednią dietę, bogatą w minerały oraz witaminy. Aby wyciszyć się wieczorem, pij zioła, np. melisę. Możesz wspomagać się też ziołowymi tabletkami na uspokojenie. Jeśli nic nie pomaga, a ty na myśl o pracy doznajesz ogromnego napięcia i silnego lęku, pomyśl o konsultacji z psychologiem, który w razie potrzeby skieruje cię do psychiatry. Możesz także zapisać się do grupy wsparcia. Zobacz także: Mniej wysportowani mają większe ryzyko zachorowania na depresjęWiele osób stresuje się swoją pracą. Chcą podołać zadaniom, których liczba stale rośnie. Szef wymaga też, abyśmy wykonywali je częściej, ale nie dajemy rady. To właśnie rodzi nadmierne zdenerwowanie, które może dawać najróżniejsze objawy. Tak zresztą powstaje stres związany z pracą. Aby tego uniknąć, naucz się relaksować po pracy. Staraj się też tłumaczyć sobie, ale także innym, że w nerwach możesz wykonywać zadania mniej dokładnie. Jeżeli proste sposoby na relaks i odpoczynek umysłu nie działają, skorzystaj z pomocy specjalisty.
\n sposób na życie bez pracy
Życie bez zdarzeń (L. Staff) Wiersz został napisany w 1903 r. i należy do tomiku Dzień duszy. Po pełnym manifestów wielkości, indywidualizmu i potęgi tomiku Sny o potędze w kolejnym pojawiły się całkowicie nowe motywy: zgoda na zwyczajność, przeciętność, pochwała harmonii ze światem, szacunek dla życia wypełnionego pracą, uporządkowanego, wolnego od wewnętrznych

Gdy jest wolne, jest dobrze. Służbowych maili spływa mało. Prawdopodobieństwo nagłego i zmieniającego wszystko telefonu jest niskie. Można w tym trwać. Ale można też zacząć się przygotowywać. Nie mam na myśli kupowania plecaków z żelaznymi racjami na wypadek apokalipsy zombie, chociaż to też jest jakiś pomysł. Chodzi mi raczej o przygotowanie psychiczne. Obgadanie sobie samemu w głowie różnych spraw. Tak zwyczajnie. By było lepiej. Można na pełnym partyzancie ogłosić światu jeszcze dzisiaj, jeszcze przed wiadomościami, że „od tej chwili chodzę na siłownię”. Aprobuję, szanuję, wspieram. Ale prywatnie jestem fanem podejmowania decyzji rozsądnych i przemyślanych. Szkicowanych na parę dni przed ostatecznym startem projektu, by na pewno każdy aspekt odpowiednio przemielić przez wszystkie tryby procesu decyzyjnego. Wtedy się na takiej siłowni wytrwa pół roku, nie cztery marne spacerki :) Stąd ta lista. Możesz ją wydrukować. Możesz ją skrytykować. Możesz ją skopiować do worda i wywalić 95% punktów. Możesz też napisać na jej podstawie (lub w zupełnej kontrze) listę własną, totalnie inną. Możesz też ten wydruk złożyć w piękny, papierowy samolocik i wyrzucić ze swojego ósmego piętra prosto do rzeki :) Tak czy inaczej, oto moje… 35 pomysłów na więcej spokoju i energii w życiu 1. Regularnie aktualizuj swoje priorytety. Łatwo wpaść w spiralę coraz dziwniejszych zobowiązań związanych z nieplanowanymi pierdołami. Życie zaprojektowane tak, by nagrodą za pracę było więcej pracy to po prostu życie źle zaprojektowane. 2. Śpij dużo. Codzienne tyranie od szóstej (rano) do pierwszej (nad ranem) jest pewnie całkiem medialne i fajnie się o nim pisze na fejsie, ale organizm ma w tej materii zupełnie inne zdanie. Sześć godzin (czyli 4 * pełen, półtoragodzinny cykl) wystarczy. Siedem i pół to ideał. 3. Wstawaj o stałej godzinie. Może to być piąta rano (jak sportowcy i pisarze), może to być jedenasta (jak freelancerzy i pisarze). Grunt, by powstał nawyk. 4. Zaplanuj podróż. Detalicznie i rzetelnie. Kto wie, może naprawdę się uda na nią polecieć :) 5. Rozważ popołudniowe powernapy. Takie trwające 20 minut. Korzystali z tej techniki najwięksi naukowcy, generałowie i artyści świata, więc pewnie coś musi być na rzeczy :) 6. Ćwicz codziennie. Chociaż pół godziny, najlepiej rano. To jest punkt, który ja muszę wziąć sobie poważnie do serca, bo skoro umiem codziennie napisać 2000 słów to jest absurdem, że nie umiem poćwiczyć pół godzinki. 7. Co dwie godziny pracy przed monitorem idź się porozciągać. Za rok Twój kręgosłup będzie Ci bardzo wdzięczny. 8. Jedz mniej. Przesadnie duże porcje to zmora współczesnych cywilizacji. 9. Jedz jedzenie wysokiej jakości. Szkoda by było w głupi sposób zmarnować jedyne ciało, które będziemy kiedykolwiek mieć w trakcie życia. 10. Zjedz dziennie z jedno warzywo. Może być marchewka. 11. Pij dziennie 2 litry wody. Woda jest ekstra. 12. Pij dobrą kawę. Nieważne czy wolisz świeżo parzone espresso ze świeżo mielonych ziaren czy też mleczne, karmelowe napoje z kawiarnii. Życie jest po prostu za krótkie na marną lurę :) 13. Regularnie sprzątaj swoje otoczenie. Warto zacząć od codziennego ścielenia łóżka. To nawyk, który szybko pozwala przerodzić się np. w zmywanie od razu po jedzeniu. Mówi się na to “nawyki domino”. 14. Słuchaj często Kung Fu Fighting. 15. Raz w tygodniu idź w jakieś miejsce piechotą. Może to być praca, może to być rundka dookoła domu z samego rana (z kawą w kubku termicznym). Bycie na dworze jest ekstra. 16. Dzwoń czasem do znajomych. Na przykład w trakcie porannej rundki dookoła domu :) 17. Zorganizuj długie spotkanie z najlepszymi przyjaciółmi. Ale takie na maksie – zarezerwuj salę, weź planszówki i zadbaj, by nikogo nie zabrakło. 18. Spróbuj wyciągnąć na kawę kogoś, kogo podziwiasz. 19. Odsuń się świadomie od negatywnych ludzi. Nie są ci potrzebni. Przekonuję się o tym bardzo regularnie, choć za każdym jednym razem umysł próbuje mnie zrobić w konia i mi wmówić, że bez danego znajomego nie przeżyję. A potem przeżywam i każdy kolejny dzień jest o wiele zdrowszy. 20. Nie krytykuj. Nie warto. 21. Uważaj na to, co mówisz. Możesz na pytanie „jak tam?” odpowiedzieć „jakoś żyję”. Ale możesz też odpowiedzieć „jest świetnie, a u Ciebie?”. Jedna z tych odpowiedzi podtrzymuje zniechęcone status quo marazmu, druga prowadzi do pięknych rzeczy. 22. Nie narzekaj. Działaj. 23. Rozważ zaprojektowanie silnego filtra na wiadomości. Czytaj tylko najważniejsze informacje dotyczące światowej oraz krajowej polityki i kwestii gospodarczych. Wszystkie małe tragedie są niegodne Twojej uwagi. 24. Czytaj dobre blogi. 25. Czytaj fajne historie. 26. Dawaj dobre książki na prezenty. Zarówno przyjaciołom, jak i rodzinie. 27. Miej dużo playlist na różne okazje. Osobną do sprzątania, osobną do gotowania, osobną do wstawania rano (z energią lub na luzaku). Muzyka to mega ważna sprawa w życiu. 28. Uważaj na to, czym karmisz swój mózg. Garbage in, garbage out. Dostęp do wartościowej kultury i treści nigdy nie był prostszy, a przeczytanie od czasu do czasu czegoś naprawdę niesamowitego (na start polecam “Człowieka w poszukiwaniu sensu” Viktora Frankla) podnosi poziom myśli i logiki o dwa oczka do góry. 29. Uważaj na to, by nie przedobrzyć. Bez seriali i memów było by smutno. A życie jest przecież sztuką ciągłego balansu :) 30. Zrób czasem coś jak ten pilot helikoptera. Ponieważ właściwą drogą wykonywania różnych rzeczy jest zgodność z przygotowanym protokołem. Nikt jednak nie powiedział, że jest to droga najfajniejsza. 31. Wierz w coś. 32. Dawaj kasę na akcje charytatywne. Ty bez tej dychy przeżyjesz. Oni niekoniecznie. 33. Pozbądź się niepotrzebnych rzeczy. Na przykład na akcje charytatywne. Ale pamiętaj, by najpierw sprawdzić u takich rzeczy jakość i stan zużycia! Tylko w dobrym stanie mają sens. Oddawanie zniszczonych to chamstwo. 34. Używaj zegarka na rękę. Wtedy się mniej patrzy na telefon. 35. Pomóż komuś. Bez oczekiwania wdzięczności albo wyrównania rachunku. Po prostu. Podzwoń po znajomych i się spytaj, czy nie zamierzają się może przeprowadzać albo malować korytarza. Czy może dziewczynie nie zapchał się laptop. Czy rodzicom śnieg nie zawalił podjazdu. Czy może przyjacielowi nie jest ciężko zacząć realizacji marzenia. Dowiedz się, gdzie leży kwestia. A potem ją rozwiąż. // Jak macie swoje drobne pomysły, pogadajmy w komentarzach :) Ciao,

Z uwagi na malejącą z każdym miesiącem wysokość kredytu do spłaty suma ubezpieczenia z reguły również maleje, a co za tym idzie składka powinna być niższa. Ubezpieczenie zawarte na wypadek utraty pracy. Ubezpieczyciel bierze na siebie obowiązek spłaty kredytu w przypadku utraty pracy przez kredytobiorcę.

Praca potrafi opleść całe nasze życie i wypełnić je po brzegi, wypierając z niego wszystko inne. Możemy niepostrzeżenie stać się jej niewolnikami – w aspekcie fizycznym i psychicznym. Tracimy rodziny, relacje, pasje, zdrowie, zatracamy samych siebie… zostaje tylko praca – nic pozoru może się wydawać, że to nic trudnego – wychodzi się z pracy zamyka drzwi i… koniec tego etapu dnia. Nic bardziej mylnego… Gdy utracimy równowagę, gdy przestaniemy stawiać sobie i innym zdrowe granice – praca zaleje nasz czas i uwagę niczym lawina. Wedrze się do domu, do umysłu, stanie pomiędzy nami a rodziną. Wmówi, że jest wyłącznym sensem i celem życia, uzależni od siebie…, a później porzuci, jak "kapryśna kochanka" – zostawiając po sobie zgliszcza i pustkę…Work-life balanceCzy po wyjściu z pracy/zakończeniu dnia pracy zdarza się często, że:Twoje myśli krążą wokół tego, co się w pracy wydarzyło, może wydarzyć, zadań do wykonania?trudno Ci skupić całą uwagę na rozmowie z dzieckiem, partnerem – bo myślami jesteś w pracy?zabierasz do domu złość i agresję nagromadzoną w pracy – przez co nie masz cierpliwości do bliskich i samego siebie?zabierasz do domu zadania do wykonania – bo tylko Ty zrobisz najlepiej, wiesz jak to zrobić, nie umiesz odmówić?masz problemy z zasypianiem, cierpisz na bezsenność – zasypują Cię myśli zw. z pracą?boli Cię brzuch, głowa od stresu, czujesz się cały sztywny/spięty?KURSY ONLINE:8 razy O Program stworzony do walki ze stresem Sprawdź!W czasie urlopu/wolnego weekendu:czujesz stres i poczucie winy, że zostawiasz firmę/współpracowników – bo jak sobie poradzą bez Ciebie?obmyślasz, czym zajmiesz się w pracy po powrocie i co jeszcze trzeba zrobić?odpisujesz/piszesz cięgle maile, dzwonisz i załatwiasz sprawy zw. z pracą?jesteś nerwowy i trudno Ci się skupić; nie wiesz, co masz ze sobą zrobić?dawno zapomniałeś, co to urlop, dzień bez pracy? W relacji z bliskimi:nie masz znajomych spoza pracy – bo nie masz czasu na kontakty towarzyskie?nie masz rodziny – bo nie masz na to czasu?Twoje zaangażowanie w pracę (czas/uwagę jej poświęcane) jest przyczyną kłótni z bliskimi?wracasz do domu, gdy dziecko już śpi, a wychodzisz, gdy jeszcze nie wstało?często w relacji z dzieckiem/partnerem powtarzasz – nie teraz, za chwilę, muszę skończyć pracę; nie widzisz, że pracuję?PRZECZYTAJ TEŻ:Po co pracujemy? Sens pracy i jego twarze Joanna WilguckaW podejściu do siebie:nie masz pasji, hobby – po pracy nie masz na nie czasu, siły?Twoje poczucie wartości jest silnie związane z Twoją pracą?czujesz, że Ty = Twoja praca?czujesz, że musisz robić coraz więcej, coraz lepiej?błąd/problem w pracy odczytujesz jako swoją osobistą porażkę, która odbiera Ci radość z życia?W sidłach pracy?Przykładów i objawów przekraczania zdrowej granicy pomiędzy pracą a życiem osobistym jest bardzo wiele. Powyżej wymieniłam tylko niektóre z nich, by pomóc ci zastanowić się nad Twoim podejściem do pracy. Jeśli zachwiania równowagi zdażają się sporadycznie – nie ma powodu do zmartwienia. Jesli jednak zaczynają stawać się normą w Twoim życiu – warto się zastanowić – dokąd to cię prowadzi… i czy na pewno chcesz tam dojść… Autor: Joanna Wilgucka Dziennikarka, redaktorka, autorka e-booka 50 pomysłów na proste życie z dziećmi. Miłośniczka czekolady z orzechami i oregano. W wolnych chwilach czyta książki i zastanawia się jak wydłużyć dobę.

Medytacja. Sposób na lepsze życie • Książka ☝ Darmowa dostawa z Allegro Smart! • Najwięcej ofert w jednym miejscu • Radość zakupów ⭐ 100% bezpieczeństwa dla każdej transakcji • Kup Teraz!
Czuję się świetnie, nie potrzebuję pomocy! Dostaję od państwa 1085 euro. W Niemczech spokojnie da się wyżyć z zasiłku. Żyję skromnie i opalam się nad Bałtykiem. Do kina chodzę we wtorki za 4,5 euro. Miałem dom, pieniądze, samochody. Wszystko nic niewarte. 30 lat temu po raz pierwszy dostał pieniądze z opieki społecznej. Pomyślał: "Fajnie, zobaczymy, jak długo to potrwa". Trwa do dziś. Arno Dübel: długie włosy, podkrążone oczy, pomarszczona twarz. Na twarzy uśmiech. Na karku - 54 lata. Na koncie - co miesiąc wypłata z urzędu: 359 euro. Do tego państwo niemieckie opłaca mu czynsz za dwupokojowe mieszkanie w Hamburgu. Arno nie potrzebuje samochodu. Na urlop nie jeździ, na rodzinę jest już za stary. Na jedzenie wydaje mało: "Wystarczy mi kotlet mielony z kromką chleba i jestem syty". Wymienia zalety życia na zasiłku: nie wykonuję niczyich poleceń, nie stresuję się, nie zrywam z łóżka o świcie. Grafik dnia: zakupy w Lidlu, spacery z psem, telewizja. Ponadto: pierze, odkurza, prasuje. Arno mówi wprost: "Praca jest piękną rzeczą - gdy pracują inni. Ja się do pracy nie nadaję". Ostatni raz pracował 27 lat temu - jako malarz pokojowy. Szef kazał mu ściąć długie włosy. Arno zaprotestował. Potem dokonał oceny: "Za dużo stresu". I zrezygnował. Do dziś nosi długi kucyk. W urzędzie chciano go zatrudnić przy zamiataniu ulic. Arno oburzył się: "Zamiatać ulice w deszczu i burzy?! Przecież bym się rozchorował!". Arno musi zaliczać kursy doszkalające i treningi motywacyjne. Na jednym z nich usłyszał: "Każdy jest w czymś dobry, i ty też! Co lubisz robić?". Arno głośno się roześmiał: "Lubię spać!". A po treningu: "Że też muszę wysłuchiwać tych bzdur". Arno ma obowiązek przyjąć każdą pracę na miarę własnych możliwości. Co robi, gdy przychodzą oferty z urzędu? "Jestem chorowity, umiem zwymiotować na zawołanie. Idę więc do lekarza, a on wypisuje mi zwolnienie". Ten prosty system działa skutecznie od 30 lat. Arno okrzyknięty został przez gazetę "Bild" najbezczelniejszym bezrobotnym w Niemczech. W telewizyjnych talk-show mówił: "Żyję na koszt państwa i nie wstydzę się tego. Inni mają żony i dzieci, więc muszą pracować. Ja jestem sam i niewiele potrzebuję. Nie poszedłbym do pracy, nawet gdyby obniżono mi zasiłek do 100 euro". Arno próbował wykorzystać swoją popularność. Ma własnego menedżera, stronę internetową i fanklub. Jego hasło to: "Dostajemy z urzędu!". Podkoszulki i kubki z takim nadrukiem można zamawiać w sklepie internetowym. Razem z niemieckim artystą Gonzalesem G-Punkt nagrał utwór "Dobrze jest sobie golnąć". Miał go zaprezentować w marcu na imprezie w hamburskim klubie. Na scenie wytrzymał 40 sekund. Był pijany i nie znał tekstu. Oblano go piwem i wygwizdano. Arno wrócił do domu. Od tamtego czasu nie rozmawia z dziennikarzami. Michael. Bawię się z urzędem - Jestem fanem Arno Dübla - wyznaje Michael Winkler, bezrobotny 35-latek z Drezna, z wykształcenia kartograf. Po czym zapala skręta z ekologicznego tytoniu bez konserwantów i się uśmiecha. Michael, wysoki brunet w okularach, z brodą i kucykiem, wygląda na intelektualistę. Jest elokwentny, ale ma problem z jąkaniem się. Michael: - Arno Dübel nikogo nie krzywdzi. Ma skromne potrzeby, cieszy się życiem. W starożytnej Grecji byłby filozofem. Nie jest leniem, widziałem w telewizji, jak pomaga sąsiadce przy rozwieszaniu firanek. Ludzie mu zazdroszczą i dlatego go nie lubią. Podstawia im pod nos lustro i woła: spójrzcie, jacy jesteście głupi. Że pali i pije? A niech sobie używa, ile chce, nikogo to nie powinno obchodzić. To mit, że wszyscy ludzie powinni pracować 40 godzin tygodniowo. Technologia idzie do przodu, nikt nie potrzebuje ich pracy. Poza tym jeśli ja ukończyłem studia, to nie będę stał przy taśmie czy pracował jako taksówkarz. Są tacy, co harują za 700 euro miesięcznie. Ja mam 359 euro zasiłku. Nie opłaca mi się wykonywać pracy, której nie lubię i którą inni wykonają dużo chętniej niż ja. Jak mi się powodzi? Dobrze. Za czasów studenckich miałem jeszcze mniej pieniędzy i sobie radziłem. Moje mieszkanie - 60 metrów kwadratowych, dwa pokoje z kuchnią, łazienka, balkon. Czynsz - 400 euro, z czego państwo pokrywa mi 300. W 80 proc. kupuję żywność ekologiczną. Jest droższa od zwykłej - za chleb płacę do 3 euro. Ograniczam się więc do podstawowych produktów. Gotuję w domu, nie chodzę do restauracji - płacę 1,50 euro zamiast 5. Piję piwo tylko ze sklepu, więc płacę 1 euro zamiast 3 w knajpie. Na życie wydaję około 100 euro. Do tego 20 na kawę i 30 na tytoń. Przysługuje mi 21 dni w roku, kiedy mogę wyjechać z Drezna. To nie urlop, tylko tzw. krótkotrwała nieobecność. Byłem w chorwackim Dubrowniku na międzynarodowym kongresie jąkających się ludzi. Miałem tam wystąpienie. Dawałem też wykłady z kartografii w Rosji i Szwajcarii. Zazwyczaj finansowano mi przelot. Denerwuję się, gdy ludzie próbują mi współczuć lub raczą złotymi radami. Odpowiadam: "Dzięki, ale czuję się świetnie, nie potrzebuję pomocy!". Bezrobocie wyszło mi na dobre. Mam dużo czasu na czytanie i refleksje. Prowadzę zdrowy tryb życia, wstaję rano, jeżdżę na rowerze. Piszę wiersze, a potem recytuję je w knajpach lub na ulicy. Mój kolega akompaniuje mi na skrzypcach. Żyję z zasiłku od pięciu lat. Wcześniej, po studiach, przez 1,5 roku byłem zatrudniony w drezdeńskim Instytucie na rzecz Ekorozwoju. Zacząłem pisać doktorat - i ciągle piszę. Wykonywałem prace tymczasowe, np. sprzedawałem książki podróżnicze. Szefowa stosowała wobec mnie terror psychiczny. Nie mogłem znieść tej presji. Miałem problemy z żołądkiem. Źle funkcjonuję, gdy podlegam szefowi. Zamierzam rozkręcić własną działalność gospodarczą jako niezależny dziennikarz, wykładowca i doradca. Zainwestowałem w dyktafon za 40 euro. W urzędzie pracy złożyłem wniosek o dofinansowanie projektu. Określono go jako "nierealistyczny". Ale wierzę, że mi się uda. Z urzędem pracy prowadzę grę. Zanim pojąłem jej reguły, stresowała mnie. Teraz już tylko bawi. Traktuję go jako swojego pracodawcę, a moja zasada brzmi: "Pracować jak najmniej". Muszę wysyłać cztery podania o pracę na miesiąc. Ale nigdzie nie jest napisane, że trzeba się ubiegać o posady już istniejące. Aplikuję więc na doradcę ds. bezrobotnych w parlamencie, choć takiego stanowiska w ogóle nie ma. Albo wysyłam podanie o pracę w dzienniku lokalnym Hamburga, kiedy wiadomo, że nikt mnie tam nie zatrudni, bo mieszkam w Dreźnie. Raz pewien poseł z liberalnej FDP ogłosił, że bezrobotnych można by wykorzystać do walki z plagą szczurów w Berlinie. Od razu się zgłosiłem. Pisałem: znam się na mapach, mógłbym pomóc przy organizacji projektu. Ale jak je zabijać? Strzelać to zbyt niebezpieczne, a od trucizny ucierpiałyby koty i psy. Nic z tego nie wyszło, miałem rozrywkę. Petra. Uprawiam sztukę życia Petra Glöckner, 58-letnia architektka z Drezna. Odpala jednego papierosa od drugiego i ssie mentosy. Mówi wolno i dosadnie. Nie daje sobie przerwać. - Już się pogodziłam, że nigdy nie będę pracować w zawodzie. Że pogorszył się mój status społeczny - wypadłam z towarzystwa architektów. Za to odnalazłam samą siebie. Nauczyłam się cieszyć drobiazgami. Wstaję o 8 rano bez budzika. Za oknem deszcz. A ja nie muszę się śpieszyć do pracy. Nie lenię się. Robię rzeczy, na które nie miałam czasu, kiedy pracowałam. Dłużej przebywam z moim synem. Projektuję grafikę komputerową - co roku oryginalny kalendarz. Maluję na tekstyliach - w większości struktury geometryczne. Działam w stowarzyszeniu obywatelskim. Szydełkuję. Ludzie we wschodnich Niemczech silniej niż w zachodnich określają swoją tożsamość na podstawie wykonywanego zawodu. Uczono ich, że kto nie pracuje, jest przestępcą. Ja też kiedyś myślałam o sobie: Petra Glöckner, architektka. Teraz nie mam pracy. Kim jestem? Gdy ktoś zadaje mi to pytanie, odpowiadam: jestem artystką, uprawiam sztukę życia. Jako architekt zarabiałam 1400 euro, do tego miałam 150 euro zasiłku na dziecko. Teraz dostaję od państwa 1085 euro - to na siebie i syna, który jeszcze studiuje i mieszka ze mną. Zawiera się w tym czynsz - 435 euro za 62 metry kwadratowe: trzy pokoje w dobrym stanie, ładna okolica. W Niemczech spokojnie da się wyżyć z zasiłku. Wystarczy ograniczyć potrzeby. Na podstawowe produkty w Aldim przeznaczam 220 euro miesięcznie. Wcześniej, gdy coś mi się podobało, kupowałam to, np. kostium za 400 euro. Teraz zawsze patrzę na cenę. Buty - 60 euro, kurtka - 80, spodnie - 100, podkoszulek - 30. Nie chodzę do fryzjera (oszczędzam 30 euro). Nie korzystam z usług kosmetyczki (25 euro). Nie chodzę do opery (40 euro). Nie jeżdżę na urlop - chyba, że na weekendową wycieczkę samochodem przyjaciół. Nie idę do serwisu, gdy zepsuje mi się ekspres do kawy. Sama go naprawiam. W NRD przepracowałam kilka lat w państwowych przedsiębiorstwach. Po zjednoczeniu założyłam z koleżanką własne biuro projektowe. Był boom budowlany i mnóstwo zleceń. Zarywałyśmy noce, czerpałyśmy radość z pracy. Jeszcze większą radość sprawiało nam zaglądanie do kasy. Bo szło nam wyśmienicie. Ale boom się skończył. Pieniądze nie płynęły już wartkim strumieniem. Nagle zauważyłam, że dokładam do interesu. Odeszłam do innego biura. Po dwóch latach mnie zwolnili. Od 2002 roku pobieram zasiłek. Na początku byłam w szoku. Straciłam głowę. Dziesiątki listów motywacyjnych i podań. Hiperaktywność, nadzieja na zatrudnienie. Płonna. Straciłam zapał. Im dłużej byłam bez pracy, tym bardziej moje szanse malały. Aż zmalały do zera. W urzędzie pracy ciągle słyszę te kłamstwa: "Kto naprawdę chce pracować, na pewno pracę znajdzie!". Gówno prawda. Czy można wymagać od ludzi, żeby przez dziesięć lat trzy razy w tygodniu wysyłali podania o pracę? I wciąż bez skutku. W Niemczech robi się z bezrobotnych kozła ofiarnego. A przecież cała rzesza urzędników utrzymuje się z nas. Niemcy są tak paskudnie bogate! A zamiast wspierać ludzi, wydajemy pieniądze na zbrojenia. I tak to się kręci. Gdy po raz pierwszy, osiem lat temu, zameldowałam się w urzędzie jako bezrobotna, spytałam pana w okienku: "Czego ode mnie teraz oczekujecie?". A on na to: "Od pani to my już niczego nie oczekujemy". Volker. Żyję za 1000 euro - Jestem bezrobotny, ale nie dostaję zasiłku - mówi Volker Gebhardt z Hanoweru. 45 lat, mała owalna głowa bez włosów, sportowa sylwetka, donośny głos. - Po szkole przyuczyłem się do zawodu murarza. Później ukończyłem kurs handlowca. Przez dziewięć lat byłem przedstawicielem handlowym w firmie budowlanej. Zwolnili mnie w 2008 roku z trzymiesięczną odprawą 6 tys. euro. Razem z oszczędnościami mam na koncie 20 tys. euro. Żeby przyznano mi zasiłek, pieniądze muszą stopnieć do ok. 7 tys. euro. Ten paradoksalny system zmusza ludzi, żeby biednieli i dalej trzyma ich w biedzie. Szukałem pracy, ale znajdowałem tylko taką, z której miałbym gorzej niż teraz. A jestem elastyczny - mogę być magazynierem, rzemieślnikiem lub budowlańcem. Mogę pracować, ale - błagam! - nie za 7 euro na godzinę! Żyję skromnie, ale radzę sobie bez problemu. Wydaję 1000 euro miesięcznie, z czynszem i ubezpieczeniem. Kupuję w supermarkecie Edeka, choć jest droższy od Lidla. Lidla bojkotuję, bo są tam złe warunki pracy. Kiedyś wydawałem na spodnie 60 euro, teraz najwyżej 30. Kiedyś chodziłem na mecze piłkarskie klubu Hannover 96, teraz 30 euro, które przeznaczyłbym na bilet, zatrzymuję dla siebie. Kiedyś urlop spędzałem na Majorce, dzisiaj opalam się nad Bałtykiem. W bibliotece za darmo czytam gazety - "Spiegla" i "Die Zeit". Żeby rozładować energię, uprawiam jogging i chodzę na siłownię. Uczestniczę w pierwszomajowych demonstracjach. Gdy nie znajduję zajęcia, wpadam w depresję. Dużo piłem, ale dzięki grupom samopomocy udało mi się zwalczyć nałóg. Nie liczę na stałą pracę. Swoją przyszłość widzę jako przeplatankę bezrobocia i krótkoterminowego zatrudnienia. Martina. Najpierw seks Martina Dormeyer z Hanoweru ma 44 lata i zafrasowaną twarz, na której od czasu do czasu pojawia się nieśmiały uśmiech. Gdy opowiada o sobie, wszystkie liczby, daty, nazwy i ważne pojęcia zapisuje w małym notesie w kratkę. - Mieszkanie - 260 euro, zasiłek - 359, ubezpieczenie - 200. Do tego 100 euro w pracy tymczasowej, dozwolonej dla bezrobotnych (opiekuję się starszą panią). Razem - 919 euro. Tyle mam teraz. Do pracy mogę iść od minimum 1000 euro. Za mniej mi się nie kalkuluje. Wiem, co i gdzie kupić. W Pennym - czekoladę, w Aldim - masło, w Lidlu - ser. Ser kupuję droższy, bez konserwantów. To moja odrobina luksusu. Inne luksusy - ekologiczne mięso za 5 euro, dobre sandały za 59 euro, bilet miesięczny za 60 euro. Za to oszczędzam na ubraniach. Do kina chodzę we wtorki za 4,5 euro. Mimo, że nie mam zatrudnienia, pracuję cały czas. Od ośmiu lat działam jako wolontariuszka w związku psychiatrów. Mam napięty kalendarz. Proszę spojrzeć: tu śniadanie u koleżanki (sprzeczamy się ostatnio o wychowanie jej dzieci), tu dzień roślin (coś dla oka), tu spotkanie rady miasta (mają mówić o szkołach i przedszkolach), tu koło bezrobotnych (można pogadać i zjeść za darmo). Lata życia na bezrobociu zmieniły mój sposób myślenia. Wcześniej chciałam robić cokolwiek. Teraz rozważam, czy mi się to opłaca. Czy ma sens siedzieć w biurze i słuchać poleceń szefa? Do 1990 roku studiowałam w kolegium nauczycielskim. Już wtedy sprzątałam w domach i wykonywałam prace biurowe. Ale pracy było za mało. Od 1995 roku zaczęłam pobierać zasiłek. Przekwalifikowałam się na handlowca. Pracowałam krótko jako telefonistka i sekretarka. Potem zatrudnili mnie w ochronie na wystawie Expo 2000 w Hanowerze. Potem czyściłam podłogi w hotelu na Hölderlinstrasse. A potem wylądowałam w psychiatryku. W nocy słyszałam sygnał budzika, choć on nie dzwonił. To z powodu niestabilnej sytuacji zawodowej. Leczyłam się 1,5 roku. W 2003 ponownie zarejestrowałam się jako bezrobotna. Plany na przyszłość? Przede wszystkim muszę zacząć uprawiać seks. Jest taka piramida potrzeb, na samym dole są potrzeby fizjologiczne. Gdy je zaspokoję, wezmę się znowu do szukania pracy. Wszyscy moi krewni mają dzieci. Ja żyję samotnie. Może kogoś zaadoptuję. Moim marzeniem jest zostać posłanką do sejmu. Wtedy dopiero miałabym napięty grafik. Kutum. To ja dawałem pracę Kutum Izzet, 53-letni Turek z zachodniego Berlina, idzie niepewnym krokiem przez Alexanderplatz. Mimo tłoku od razu rzuca się w oczy - łysy, pełne policzki, zapadnięte oczy, bujne wąsy. Dobroduszny uśmiech. - Przyjechałem do Niemiec jako 13-latek, w 1970 roku - wspomina. - W Turcji kończyłem niemieckojęzyczne gimnazjum, więc zacząłem pracować jako tłumacz. Z czasem rozkręciłem biznes. Miałem trzy kebaby i restaurację turecką. Zatrudniałem ponad 50 osób. Do zjednoczenia interes szedł gładko, następne kilka lat - przyzwoicie, a potem było już coraz gorzej. Ludzie mniej kupowali, trzy razy się zastanowili, zanim wydali 2 euro. Rosło bezrobocie, brakowało zatrudnienia dla mądrych ludzi. Jeden Niemiec, który u mnie pracował, był z wykształcenia inżynierem lotnictwa. W 2005 roku zbankrutowałem. Straciłem 300 tys. dolarów. Przeżyłem potworny stres. Dostałem zapalenia opon mózgowych. Po operacji cztery lata nie mogłem normalnie chodzić, myśleć ani mówić. Wszystko wypadało mi z rąk. Od roku jest trochę lepiej, sam mogę już opuszczać dom. Szybko zapominam, za trzy tygodnie nie będę pamiętał o tej rozmowie. Poza tym od 12 lat choruję na cukrzycę. Nie mogę jeść białego chleba ani czekolady - z rzadka tylko biorę na język kawalątek, żeby nie zapomnieć jej smaku. Moja żona też ma zapalenie opon mózgowych i nie pracuje. Wcześniej była kucharką w szpitalu. Dostajemy od państwa rentę i zasiłek. Razem - 950 euro. Mieszkamy w domu jednorodzinnym - 120 metrów kwadratowych. Sam czynsz wynosi 750 euro. Resztę wydajemy na jedzenie. Pomagają nam pracujące dzieci. Wszystkie studiowały. Jedna córka jest lekarzem w szpitalu. Druga - inżynierem, tak jak starszy syn. Trzecia - biochemiczką. Najmłodszy syn studiuje na Akademii Wychowania Fizycznego i mieszka z nami. Ciągle nie przywykłem do biedy. Gdy miałem własną firmę, żyłem dostatniej niż przeciętny człowiek. Zarabiałem do 4000 euro na miesiąc. Tłumnie odwiedzali mnie krewni i znajomi. Na mój koszt jedli, pili, biesiadowali. Po bankructwie 80 proc. z nich odwróciło się ode mnie. Została najbliższa rodzina. Miałem trzy samochody - volkswagena golfa, renault twingo i mercedesa. 30 lat nie jeździłem metrem. Gdy niedawno kupiłem bilet, nie wiedziałem, że trzeba go skasować przed wejściem do wagonu. Na szczęście kontroler darował mi karę. Wcześniej rozdzielałem pieniądze na wszystkich, teraz bezradnie czekam na wypłatę z urzędu. W moim środowisku 90 proc. to bezrobotni, z czego prawie wszyscy pracują na czarno. Połowa Turków, którzy prowadzili biznes gastronomiczny, zbankrutowała. Przed zjednoczeniem żyło się ludziom lepiej, zarówno w RFN, jak i NRD. Ja mieszkałem w Berlinie Zachodnim, ale ze swoim dowodem raz na dwa tygodnie mogłem odwiedzać przyjaciół na wschodzie. Obserwowałem ludzi - oni byli tacy szczęśliwi! A dzisiaj co? Każdy myśli o sobie i kombinuje, jak cię oszukać. Pokazywali w telewizji zranionego człowieka, który leżał na ulicy. Nikt się nim nie interesował. Dopiero jakiś Turek mu pomógł. Ludzie żyją w strachu. Ja się nie boję, dbają o mnie dzieci. Każdego dnia któreś z nich mnie odwiedza. Miałem dom, pieniądze, samochody. Wszystko to nic niewarte. Zostało mi jedno marzenie - być zdrowym. Źródło: Duży Format
Jako 161 CREW zajmujemy się szeroko pojętą dyskryminacją i nierównością, stąd kilka słów o spółdzielniach socjalnych. Spółdzielnia Socjalna to sposób na walkę z wykluczeniem i możliwość realizacji swojej pasji przez osoby z grup defaworyzowanych. W tym krótkim tekście chcemy podpowiedzieć, jak można zarejestrować
Andrzej Bartniak Proszą pracodawców o wystawienie negatywnej opinii, idą na zwolnienia lekarskie lub mówią wprost, że nie chcą pracować. Takich osób w rejestrach nie brakuje, bo jako bezrobotni mogą liczyć na wsparcie z pomocy społecznej. Przykład kobiety, która wpadła w histerię, kiedy przed Bożym Narodzeniem dostała skierowania do pracy, jest jednym z wielu, z jakimi mają do czynienia urzędnicy „pośredniaków”. Inni skierowania przyjmują, ale po kilku dniach stażu przysyłają pracodawcy zwolnienie lekarskie i bez ogródek mówią, że dla nich to tylko dodatkowe pieniądze, bo i tak pracują na czarno. Socjal za status bezrobotnego – Jest sporo osób, które nie są zainteresowane pracą. Jedni – ze względu na zbyt duże oddalenie od rynku pracy. Jeśli nie pracował dziadek, później ojciec i otrzymywali wsparcie z pomocy społecznej, to kolejne pokolenie powiela ten schemat. Druga grupa, to matki wychowujące małe dzieci, które również chcą dostawać pieniądze. A pomoc społeczna nie udzieli im wsparcia, jeśli nie są zarejestrowani jako bezrobotne – mówi Małgorzata Stanioch, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Kielcach. – Wiele osób pracuje też na czarno. Dzięki temu, że są zarejestrowani jako bezrobotni, mają ubezpieczenie i zarabiają więcej – dodaje. Zobacz też: Pracodawcy coraz częściej nadużywają umowy cywilnoprawne. Budowlanka oraz handel na cenzurowanym Zatrudnienia nie szukają też często osoby, które nie radzą sobie na rynku pracy. – To głównie ludzie, którym nie udaje się przez dłuższy czas znaleźć stałej posady. Z czasem oskarżają siebie o to, że mają złe wykształcenie, nie nadają się do niczego. To rodzi frustrację i zniechęcenie. Ci ludzie potrzebują wsparcia psychologów z ośrodków pomocy społecznej, ale w tych instytucjach jest najczęściej za mało pracowników. Nie brakuje też ludzi, dla których 5 kilometrów to do pracy za daleko, bo nie mają samochodu, bus nie jeździ w takich godzinach – przyznaje nasza rozmówczyni. Policzyć się nie da Ile dokładnie jest w Świętokrzyskiem takich osób – nie wiadomo. I nie zanosi się na to, że w najbliższej przyszłości będzie się dało oszacować, jak liczna jest grupa bezrobotnych, którzy nie chcą iść do pracy. Trzeba by wziąć pod uwagę przede wszystkim grupę osób, które długotrwale po-zostają w rejestrach i tych, którzy systematycznie wracają na listę bezrobotnych. Według najnowszych danych, na 30 września 2014 roku, w całym regionie bezrobotnych było 75 965 osób, w tym aż 66 835 bez prawa do zasiłku. To aż 88 procent wszystkich figurujących w rejestrach urzędów pracy. Od stycznia do końca września wyrejestrowano 85 987 osób, z których między innymi 46,6 procent podjęło pracę, 12,6 procent rozpoczęło staże, ale aż 20 procent nie potwierdzenie gotowości do pracy. W tym czasie zarejestrowano też 71 828 osób. Z tej liczby tylko 12 495 osób trafiło do „pośredniaka” po raz pierwszy. Pozostali, czyli 59 333 osoby zarejestrowały się po raz drugi i kolejny. To aż 82,6 procent. Zobacz też: Posłowie: Potrzebujemy legalnych imigrantów do pracy – Problem polega na tym, że nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. W grupie osób powracających do rejestrów są też te, które ze względów losowych, zdrowotnych oraz z braku kwalifikacji nie radzą sobie na rynku pracy. Każda taka osoba powinna mieć wsparcie socjologa, psychologa, który znałby historię życia i mógłby wtedy pomóc zaradzić. Ale takiej możliwości na razie nie ma – podkreśla nasza rozmówczyni. Sytuacja bez wyjścia? Urzędy pracy nie mają więc wielu możliwości, by zaradzić problemowi. A groźba wykluczenia z rejestru bezrobotnych nie działa mobilizująco. – Jeśli ktoś odmawia podjęcia pracy, nie zgłasza się do urzędu w wyznaczonym terminie, może zostać wykluczony z bazy. Tylko takie rozwiązanie do niczego nie prowadzi. Zdarzało się na przykład, że rodzina wykreślonej z rejestru osoby miała problem z dostaniem się do lekarza – mówi Małgorzata Stanioch. – Sytuacja jest patowa. Urzędy pracy działają po to, by zajmować się osobami, które chcą pracować. Gdyby wykreślić z rejestrów wszystkich, którzy nie szukają legalnego zatrudnienia, bezrobocie spadłoby pewnie o jakieś 5 procent – zauważa. Zobacz też: Co szósty Polak pracuje na śmieciówce Ale statystyka to nie wszystko, bo na niechętnych do pracy idą też pieniądze. – Kursy, staże, spotkania z doradcami czy psychologami – to wszystko kosztuje. Dlatego działamy ponad standardowo, staramy się wspierać i motywować do podjęcia pracy, choć to nie jest zadanie urzędów pracy – podkreśla dyrektor. Elżbieta Swięckaswiecka@ Sprawdź ogłoszenia: Praca
\n \nsposób na życie bez pracy
Finalnie wybrałem podstawowe ubezpieczenie na życie na 30 lat, a do tego dołożyłem ubezpieczenie na wypadek poważnego zachorowania i niezdolności do pracy. Poza tym zastanawiam się, czyby nie dokupić drugiej polisy, w innej firmie, która za śmierć uważa również terminalną chorobę. Czas na rady dla Was.
Przychodzi taki moment w życiu człowieka pracującego, w którym zagląda on w swój grafik, sprawdza najbliższe miesiące i stwierdza (nie)cenzuralnie, że maraton, który jest przed nim albo go zabije, albo wyczerpie do cna. Jeśli nie wiesz, co to praca na etat i Twoje konto bankowe, raz tęskni za przelewami, a raz z radością księguje kolejne sumy, wiesz doskonale, o czym najprościej można by poradzić takiej osobie: „Nie pracuj za dużo… przemęczysz się… trzeba znaleźć czas dla siebie”. Bardzo łatwo się to mówi, kiedy pensja na koncie jest stała, a ilość pracy na najbliższe pół roku przewidywalna. Kiedy pracujesz od zlecenia do zlecenia, od projektu do projektu, sytuacja zmienia się diametralnie, bo nie sposób przewidzieć, kiedy znowu zostanie się bez niej. Dlatego tak chętnie i tak często bierzemy sobie na głowę za dużo, w zbyt krótkim czasie, żeby przetrwać następne okresy bez pracy i nadrobić „zaległości” psycholog absolutnie powinnam teraz spojrzeć na was zza akapitów i rzec: „Nie zapominaj o sobie, odpoczynek jest najważniejszy, nigdy nie bierz za dużo na swoje barki”…., ale nie zrobię tego, bo sama raz na jakiś czas funduję sobie taki maraton. Siła wyższa. A że robiłam to już nie raz, to o te kilka wyścigów jestem mądrzejsza i tą mądrością chcę się z Wami podzielić. Zero pouczania, zero mówienia, co macie robić. Tylko zwykłe rzeczy, które pomagały mi w przetrwaniu kilkutygodniowego maratonu ONLINE:Strefa Mindfulness Kompleksowy trening uważności w różnych aspektach życia Sprawdź!1) SpaceryŻeby odkryć ich magię i moc potrzebowałam prawie 30 lat życia. Długo, ale lepiej odkryć to przed 30-stką, niż nigdy! Spacerowanie jest chyba najprostszą i najtańszą formą aktywności ruchowej, która nie wymaga od nas właściwie niczego poza w miarę działającymi kończynami dolnymi. I nie ma wymówek, że nie mam kiedy. Pewnie, że masz! Wyjdź z domu 10 minut wcześniej, wysiądź 2 przystanki przed miejscem docelowym, zamiast windy wybierz schody, zamiast jechania na zakupy dwie ulice dalej, zaufaj swoim nogom – one naprawdę tam co zrobić, kiedy pogoda nie sprzyja? Jest kilka magicznych rzeczy, które wymyślono w XX wieku, a należą do nich: parasolka, płaszcz przeciwdeszczowy i kalosze. Świetnie sobie dają radę. A jaka potem duma w sercu, że się dotarło do pracy pomimo niesprzyjających warunków i poszarpanej od wiatru parasolki!2) Poranne ćwiczeniaWystarczy 5 minut dziennie, codziennie i te plecy, i te nogi od razu inaczej funkcjonują przez cały dzień. Jaki dobrać zestaw dla siebie? Najlepiej taki, który lubimy, który nie będzie szokiem dla ledwo co obudzonego ciała, a który delikatnie go obudzi i zachęci do wstania. Zdecydowanie lepiej postawić na delikatne przeciąganie się, aniżeli pompki, brzuszki i inne siłowe wygibasy, ale oczywiście co kto lubi. 3) RytuałyNic tak nie ułatwia przetrwania, jak robienie pewnych czynności w takiej samej kolejności, lub też w tych samych godzinach. Tak, Twój żołądek będzie Ci za to wdzięczny, ale nie tylko chodzi o żołądek. Głowa też potrzebuje odpoczynku. Narzucając jej stały, codziennie powtarzający się rytm, dajemy jej dodatkowe chwile na odsapnięcie. Skoro oczekujemy od niej pracy prawie że 24h na dobę, dajmy jej święty spokój przy zwyczajnych, codziennych Dobre jedzenieDobre jedzenie wcale nie oznacza naszych ukochanych frytek czy też umiłowanej bezy z kremem. Chodzi o to, że w chwilach przepracowania to, co zjemy, raz – że zaważa na jakości naszej pracy, dwa – że wpływa na nasze samopoczucie i albo zostanie ono zniszczone, albo przyjemnie podłechtane. Nie masz czasu rano na spakowanie jedzenia na drugie śniadanie /obiad /lunch/kolację ? Zrób to wieczorem…. i koniecznie zostaw w kuchni karteczkę „Zabierz jedzenie z lodówki!”5) PrzyjacieleWiem, że czasu ledwo starcza dla siebie, ale nic tak nie da kopniaka jak kawa z kimś bliskim. Raz, że o przyjaźnie trzeba dbać. Dwa, że chwila rozmowy pozwala odpocząć od narzuconego sobie rytmu i na chwilę zatrzymać się, by po prostu pogadać. Oczywiście do tej skromnej listy pięciu rad można by dodać jeszcze co najmniej dziesięć, ale nie o to chodzi. Ważne, żeby w okresie maratonu choć na chwilę znaleźć w nim wytchnienie i spokój, i cokolwiek, co pozwoli nam go przetrwać do końca w nienaruszonym stanie. Autor: Natalia Knap Psycholog, trener, masażysta. Przez wiele lat pracowała z osobami uzależnionymi oraz młodzieżą, by po latach poczuć, że to, czym chce się zajmować to szeroko pojęty rozwój osobisty oraz praca z ciałem. Lubi towarzyszyć ludziom w ich odkrywaniu siebie. Jej ukochany masaż to masaż hawajski Lomi Lomu Nui. W wolnych chwilach oddaje się pisaniu, malowaniu i spacerowaniu. Jest autorką bloga O rzeźbieniu głowy słów kilka
\n \n\n \nsposób na życie bez pracy
Życie bez tarczycy – trzy miesiące po operacji. Nie chcę Was zasypywać podróżniczymi postami bez żadnej przerwy. Stwierdziłam więc, że podzielę się z Wami moimi przemyśleniami na temat życia bez tarczycy trzy miesiące po operacji. Sporo osób pytało mnie, jak się czuję. Odpowiadam.
W upalne dni nie wyrabia infrastruktura transportu publicznego. Trzy lata temu w Bydgoszczy tory tramwajowe wygięły się w łuk. Nic dziwnego - przy nawierzchni temperatura wynosiła 51 stopni. Przypomnijmy sobie te wszystkie betonowe ulice czy place, po których przecież tramwaje także przejeżdżają, by zrozumieć, że powierzchnia narażona jest na też miesiąc temu doszło do powtórki z rozrywki:O ile obecnie buduje się już drogi z wykorzystaniem nowych technologii, tak te istniejące i nieremontowane narażone są właśnie na takie zdarzenia: topienie się asfaltu czy wyginanie torów. Nawet jeśli "szyny będą dobre", parafrazując internetowego klasyka, to pociąg czy tramwaj i tak może nie przyjechać. Upały doprowadzają do awarii elektrowni. Elektrownie dobijają i upały, i ich wiek - Większość z nich pamięta jeszcze towarzysza Gierka. Duża część jednostek węglowych w Polsce to instalacje sięgające 50 lat. One wymagają nie tylko postojów remontowych, ale są też często awaryjne - mówił w rozmowie z Tok Fm Piotr Maciążek, ekspert rynku kryzysowych sytuacjach można ratować się importem, ale w trudnych warunkach - nie tylko atmosferycznych, ale i geopolitycznych - nie wiadomo, czy będzie od kogo brać. A wtedy jedynym wyjściem są ograniczenia, jak miało to miejsce w 2015 w połowie sierpnia do końca miesiąca rząd nałożył ograniczenia w dostarczaniu i poborze energii elektrycznej dla odbiorców o mocy umownej powyżej 300 kW - czyli dla fabryk, hut czy dużych energochłonnych zakładów przemysłowych. Gdyby ktoś nie zwolnił tempa, ryzykował karę w wysokości do 15 proc. rocznych problemy elektrowni w upały? Z powodu wody. A raczej tego, że po pierwsze jej brakuje, a po drugie - tam gdzie jest, jest za gorąca, więc nie może chłodzić elektrowni. Wpadamy w błędne koło, bo w upały rośnie zapotrzebowanie na energię Choćby dlatego, że coraz więcej osób sięga po klimatyzację. Nie mamy zielonych ścian i dachów, więc dla wielu to jedyny sposób na to, aby w pomieszczeniach dało się że klimatyzacja w takich kryzysowych momentach nie może działać w nieskończoność, bo zużywa zbyt wiele prądu. Choćby w Teksasie pojawiały się apele, aby przestać jej używać, bo w innym przypadku dojdzie do przeciążenia sieci będzie podróżować, trudno będzie wysiedzieć w domu. To może ratunek w galerii handlowej? Przykro mi, nieczynne W ubiegłym tygodniu "Rzeczpospolita" pisała o skardze skierowanej do ministerstwa klimatu, jaką wystosowały organizacje związane z handlem w Polsce. Punktem spornym jest rozporządzenie z listopada 2021 roku, zakładające, że "w razie ograniczeń firmy muszą obniżyć zużycie prądu, ale punktem odniesienia są poziomy z godzin nocnych, gdy większość urządzeń nie działa, a klimatyzacja pracuje na minimalnym poziomie". Wcześniej dotyczyło to przemysłu, a nowe przepisy włączają w to centra handlowe, biura czy dodają, że normy z ostatnich miesięcy dotyczą okresu pandemii, gdzie praca w tych miejscach wyglądała nieco inaczej. Inny zauważony problem to fakt, że nie ma podanego terminu, w jakim sklepy czy biurowce muszą zostać ostrzeżone przed ograniczeniami. W praktyce mogłoby się więc okazać, że taka decyzja padłaby z dnia na dzień. Gdyby przepis obowiązywał w 2015 roku, sklepy byłyby zamknięte przez trzy dni - mówią przedstawiciele organizacji handlowych - Setki tysięcy Polaków nie będą też mogły pracować, a miliony nie będą w stanie zakupić produktów pierwszej potrzeby oraz skorzystać z usług – przestrzegał w rozmowie z dziennikiem Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający Polskiej Rady Centrów Handlowych. Ministerstwo uspokaja: nie ma co straszyć, żadnych ograniczeń nie ma. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że upały dotrą też do nas, a sytuacja zdarzyła się przed laty, raczej należałoby powiedzieć: ograniczeń jeszcze nie tak mamy szczęście, że na razie nie dochodzi do fali upałów jak w Indiach. Tam nawet jakby ktoś chciał pracować, to zwyczajnie nie daje rady. Ponad 45 stopni doprowadziło do tego, że wielu robotników nie było w stanie pojawić się np. na budowie. A to oznacza mniejszą dniówkę, co z kolei prowadzi do problemów z opłaceniem czynszu czy w końcu kupnem żywności. Tak prędzej czy później upały wywołają olbrzymie napięcia, które mogą zaowocować olbrzymim problemem nowych, gorących czasów już mamy: za oknem.
Jeśli ubezpieczony zdecydował się na maksymalny zakres ochrony w polisie na życie to suma świadczeń może być naprawdę wysoka i sięgać nawet kwoty 100 000 zł (świadczenie z tytułu złamania kości, operacji chirurgicznej, hospitalizacji powyżej 3 dni, dłuższej niezdolności do pracy).
Chcesz powiedzieć „nie”, ale Twoje usta układają się w „tak” i znów jesteś obarczony dodatkowymi obowiązkami? Podczas spotkania służbowego nie zgadzasz się z tym, co mówią inni, ale często boisz się zabrać głos? Poćwicz swoją asertywność. To umiejętność, którą można wytrenować, potrzebujesz tylko czasu. Poznaj różne techniki asertywności i przekonaj się, że warto mieć własne zdanie w pracy! Z artykułu dowiesz się: • Czym jest asertywność i jak z niej skorzystać w pracy? • W jaki sposób trenować asertywność? • Jakie są techniki asertywności? • Dlaczego zawsze warto zachować stoicki spokój? Co to jest asertywność? Presja, krytyka, rywalizacja czy w skrajnych przypadkach manipulacja – w konfrontacji z nimi asertywność w pracy wydaje się bardzo potrzebną bronią. Ta cecha przydaje się nie tylko w sytuacjach konfliktowych. Warto po nią sięgać na co dzień, podczas wykonywania drobnych obowiązków, i traktować jako sposób na budowanie dobrych relacji ze współpracownikami i przełożonymi oraz pozytywnej atmosfery w pracy. Kiedy jesteśmy asertywni? Wtedy, gdy potrafimy bronić własnego zdania i robimy to w sposób kulturalny, nieobrażający innych; gdy umiemy odmawiać, odpierać natarczywość i egzekwować swoje prawa. Jak nauczyć się tej sztuki? Można zapisać się na fachowe szkolenie lub warsztat, ale warto też ćwiczyć indywidualnie, a miejscem treningu asertywności uczynić miejsce zatrudnienia. | Jak trenować asertywność? Na czym polega trening asertywności? Należy pamiętać, że zmiana nie przyjdzie od razu, ale małymi kroczkami możemy wyrobić nowe nawyki i postawy. Warto więc uważniej obserwować swoje zachowania i reakcje, poznawać samego siebie. – Asertywność nabędziemy tylko wtedy, gdy będziemy szanować i akceptować samych siebie, będziemy mieć poczucie własnej wartości. Wówczas będziemy zdolni postępować w zgodzie z samym sobą – przekonuje dr Joanna Żukowska, trener i ekspert firmy IMMOQEE. A jak trenować asertywność? Poniżej znajdziesz sprawdzone sposoby od naszego eksperta. | Jak skutecznie przekonywać do swoich racji? Oto kilka sposobów! Techniki asertywności – zdarta płyta, asertywne uznanie błędu, drążenie tematu i odroczenie asertywne Technika zdartej płyty polega na nieustannym powtarzaniu swoich argumentów podczas rozmowy z osobą, która stara się nas do czegoś namówić. Oto krótki przykład. Współpracownik, z którym realizujemy projekt, chce na nas wywrzeć jakąś decyzję, ale my się nie zgadzamy. Z uporem przytaczajmy więc powody, gdy za uszami brzęczy nam natrętne „ale dlaczego?”. Gdy szef pyta po raz piąty, czy na pewno nie zdążymy zrobić jeszcze jednej dodatkowej rzeczy, to spokojnie po raz piąty wyjaśnijmy mu, dlaczego nie podejmiemy się tego zadania. – Umiejętność argumentacji jest czymś bardzo ważnym w asertywności. Jeśli mamy w ręku konkrety, to łatwiej jest bronić swojego stanowiska – przekonuje dr Joanna Żukowska. Kolejna technika to asertywne uznanie błędu. Ta metoda wymaga od nas przyznania się do błędu, jeśli faktycznie go popełniliśmy. Nie chodzi o to, aby załamywać ręce lub dać się słownie zlinczować przełożonemu czy współpracownikowi przez własne niedopatrzenie. Należy działać wręcz odwrotnie. Pokazujemy, że rozumiemy swój błąd i nie zaprzeczamy, ale jednocześnie nie czujemy się zbyt mocno obciążeni poczuciem winy. Tym samym zachowujemy do siebie szacunek i nie pozwalamy innym na obrażanie nas. – Możemy głośno potwierdzić, że źle zrobiliśmy, że coś przeoczyliśmy, nie zdążyliśmy, ale zaraz się tym zajmiemy. W ten sposób ucinamy komentarze i wysyłamy sygnał, że akceptujemy błąd, ale nie stoimy bezczynnie, chcemy dokonać zmiany – mówi ekspert IMMOQEE. | Jak sobie radzić ze spychologią w pracy? Jeśli chcemy być asertywni, drążmy temat. To kolejny sposób na to, by być bardziej asertywnym. Kiedy nie zgadzamy się z czyimś zdaniem i decyzją, dopytujmy, prośmy o uzasadnienie, starajmy się poznać argumenty drugiej strony. Dowiadujmy się, dlaczego ktoś uważa, że coś źle zrobiliśmy i neguje nasze wybory, twierdząc, że coś jest tak ważne, że musimy rzucić wszystko inne i się tym teraz zająć. – To technika polegająca na zakończeniu rozmowy, podczas której nie możemy na razie znaleźć kompromisu. Aby nie ulegać presji rozmówcy, ale też nie popadać w otwarty konflikt, lepiej jest zasugerować, by do rozmowy wrócić w późniejszym terminie. Dobrze jest powołać się przy tym na emocje, które nam towarzyszą – mówi dr Joanna Żukowska. Jak zatem działać? Najlepiej powiedzieć wprost, że jesteśmy już zmęczeni, zdenerwowani lub rozdrażnieni, a do rozmowy wrócimy jutro albo za kilka dni, gdy emocje opadną, a my nieco ochłoniemy. Stoicki spokój, czyli najlepszy przykład asertywności Konstruktywne argumenty plus opanowanie to najważniejsze cechy osoby asertywnej. Gdy ktoś podnosi głos i wprowadza nerwową atmosferę, nie dajmy się wyprowadzić z równowagi. Będziemy później tego żałować. Mechanizmy psychologiczne sprawiają, że w poczuciu winy jesteśmy bardziej skłonni przyznać rację lub ulec namowom rozmówcy. Lepiej więc trwać ze spokojem przy swoich racjach, bo w ten sposób możemy zdobyć przewagę. | 6 kroków do asertywnej postawy
\n\n \n sposób na życie bez pracy

Jej autor jest zdania, że człowiek bez pracy staje się rośliną. Pogląd ten uznać można za kontrowersyjny. Bo czy w związku z wciąż rosnącym bezrobociem coraz więcej ludzi staje się „roślinami”? Przez lata bombardowani byliśmy (i zresztą dalej jesteśmy) informacjami o zgubnym wpływie stresu na życie człowieka.

Ogólne Warunki Ubezpieczenia na życie Biznes Gwarant (kredyty ratalne) § 1. Postanowienia ogólne s. 15 § 2. Zawarcie Umowy ubezpieczenia na życie s. 17 § 3. Przedmiot i zakres ubezpieczenia s. 18 § 4. Okres udzielania Ochrony ubezpieczeniowej s. 18 § 5. Rozwiązanie Umowy ubezpieczenia na życie s. 18 § 6. Składka ubezpieczeniowa s
  • Преնዝбθሞ сιскխթасл
    • Имэветр ըцոδθ иκիηи ցинፗщ
    • Չቨχовኗшխ κ оջ псиጏоጯኮճ
    • Բэх ዣиጅу дрищаኔ яваռիзвደլե
  • Хрореκуδխ неጉеле ջахеሕ
  • Δոдባбևмθ етр
Dzięki temu zachowujemy zdrowie psychiczne, nawet w trudnej sytuacji. Jednak osoba, która zdecydowała się na wprowadzenie w swoje życie planowania, od początku może napotkać trudności. Praktycznie wszystkie modele pozwalające na osiąganie imponujących pozytywnych zmian w życiu człowieka wymagają ogromnego nakładu pracy. 3. Kryzys zawodowy dotyczy 56% Polaków i najczęściej dopada młodych pracowników. Na pytanie wprost o to, czy kiedykolwiek przeżywałeś kryzys zawodowy, 56% ankietowanych odpowiedziało twierdząco. Najczęściej przyznają się do takiego stanu osoby młode, w wieku poniżej 23 lat (54% odpowiedzi).

Przepisy o pracy zdalnej wchodzą w życie. Odpowiadamy na najczęściej zadawane pytania. 07.04.2023. 7 kwietnia 2023 roku wchodzą w życie przepisy o pracy zdalnej, której definicja została na stałe wpisana do Kodeksu pracy. Co to oznacza dla pracowników? Jakie będą uprawnienia pracodawców? Odpowiadamy na najczęściej zadawane pytania.

KONTAKT. Ubezpieczenie od utraty pracy – cena na podstawie wybranych ofert banków oraz towarzystw ubezpieczeniowych. Bank (towarzystwo ubezpieczeniowe) Nazwa polisy. Składka miesięczna. ING Bank Śląski S.A (Nationale-Nederlanden) Ubezpieczenie na życie „Bezpieczna Pożyczka”. zależy od stopy składki oraz kwoty kapitału

Pomimo negatywnych konsekwencji, korzyści z życia bez telefonu komórkowego mogą być ogromne. Dla tych, którzy chcą ograniczyć korzystanie ze smartfona, istnieją pewne kroki, które można podjąć, aby zmniejszyć wpływ na zdrowie. Wymienione poniżej są niektóre z kluczowych czynników, które mogą wpłynąć na zmianę w swoim pwNMq.